W ostatnim czasie przez Polskę przetoczyło się wiele sporów o to, czy płace w Polsce rosną w odpowiednio szybkim tempie, biorąc pod uwagę imponujący wzrost naszej gospodarki w ostatniej dekadzie. Dane pochodzące z OECD nie pozostawiają wątpliwości.

Od 2008 roku, czyli wybuchu globalnego kryzysu finansowego, w Polsce odnotowaliśmy imponujący wzrost realnych płac, który wyniósł około 25 proc. (w latach 2008-17, zmiana w proc.). Spośród państw z grupy OECD lepsza od nas była tylko Litwa, gdzie zarobki wzrosły o prawie 40 proc.

Aby uświadomić sobie, jak jest dobrze, trzeba porównać nasz wynik do najsilniejszych gospodarek na świecie. W tym samym okresie realne pensje we Francji i w Niemczech wzrosły niewiele ponad 10 proc. W USA, Finlandii i Hiszpanii około 5 proc. Średnia dla OECD to niecałe 10 proc.

Reklama

Inne kraje nie mają tak dużych powodów do zadowolenia. Płace w Japonii prawie się nie zmieniły, natomiast w Wielkiej Brytanii nieznacznie spadły. Analiza danych OECD wyjaśnia wzrost społecznego niezadowolenia w Grecji w ostatnich latach. Realne wynagrodzenia Greków spadły w ciągu ostatniej dekady o prawie 20 proc.

>>> Polecamy: Niewiele brakowało, a nie mielibyśmy gospodarki. Co się zmieniło 10 lat po Lehman Brothers?