Powodują one, że zagraniczne firmy wstrzymują się z projektami energetycznymi czy z lokowaniem fabryk w specjalnych strefach ekonomicznych, które za kilka lat mogą zostać zlikwidowane.
– Zagraniczni inwestorzy wśród barier nie wymieniają wysokości podatków, co jest jedną z głównych bolączek rodzimych przedsiębiorców. Dla zagranicznych przeciwnie, wysokość podatków jest argumentem przemawiającym za wejściem na nasz rynek – mówi Sławomir Majman, prezes PAIiIZ. Jednak nie wyklucza on także, że brak obaw o podatki bierze się z tego, że większość inwestycji lokowanych jest właśnie w SSE, w których przysługuje ulga w CIT.
Przedsiębiorcom zagranicznym doskwiera za to prawo pracy. Chcieliby likwidacji doby pracowniczej i wprowadzenia w to miejsce ruchomego czasu pracy, zmiany limitów pracy w niedziele i święta, a także wprowadzenia kont czasu pracy. Takie konta działają np. w Niemczech. Pozwalają na to, by pracodawca w okresie spiętrzenia zamówień zatrzymał pracownika na dłużej niż 8 godzin i nie musiał płacić za nadgodziny. Z kolei w okresie spadku popytu pracownik mógł pracować mniej bez cięcia dniówki czy pensji.
Reklama
– W sprawie zmiany ograniczeń pracy w niedziele i święta prowadzimy negocjacje w komisji trójstronnej. Z kolei wprowadzenie kont czasu pracy to na razie dla nas zbyt rewolucyjne rozwiązanie – mówi Grzegorz Baczewski, dyrektor departamentu analiz i prognoz ekonomicznych resortu pracy.