Mimo niewielkiej poprawy w ostatnich latach, w Polsce brakuje żłobków i przedszkoli. Według Ministerstwa Edukacji Narodowej w ub. roku szkolnym jedynie 72 proc. dzieci w wieku od trzech do pięciu lat miało opiekę w jednej z ok. 10 tys. placówek. Szczególnie słabo wygląda sytuacja na wsi, gdzie nieco ponad połowa dzieci uczęszczała do przedszkola.
Sytuację ma zmienić strumień pieniędzy na edukację najmłodszych. Na dziś rząd zaplanował pracę nad projektem nowelizacji ustawy przedszkolnej, który wprowadza dotację dla samorządów na tworzenie nowych miejsc. Do 2021 r., jak szacuje resort, gminy, które są odpowiedzialne za zorganizowanie placówek na swoim terenie, mają otrzymać ponad 15 mld zł centralnego wsparcia. Pieniądze te powinny sprawić, że już w 2016 r. edukacją objętych będzie, jak zaleca państwom członkowskim Unia Europejska, co najmniej 90 proc. dzieci.
Część pieniędzy trafi również do właścicieli placówek niepublicznych, bo całość (100 proc.) dotacji zgodnie z nowelizacją nie będzie uzależniona od formy własności. – To otwiera nowe możliwości przed przedsiębiorcami, bo dotychczas firmy, inaczej niż placówki samorządowe, mogły liczyć na 75 proc. dotacji – mówi Monika Ebert, prezes zarządu Stowarzyszenia Rodziców TU, współwłaścicielka firmy doradczej Zegar Słoneczny i www.przedszkolezlobek.pl.

Praktyczne rozwiązania

Reklama
Nie znaczy to jednak, że niezaspokojony popyt gwarantuje w tej branży sukces. Przyjęty w kraju model edukacji zakłada bowiem, że opieka nad dziećmi realizowana jest przez samorząd, rodziców, organizacje pozarządowe i przedsiębiorców. – Wszystkie strony mają obowiązki, co powoduje, że standardowy model biznesowy, który sprawdza się w innych branżach, w przypadku placówki przedszkolnej jest przydatny, ale nie może być podstawą – uważa Monika Ebert. Prócz wpisu do ewidencji działalności gospodarczej konieczne jest porozumienie z gminą, która włączy nową placówkę do swojej sieci edukacyjnej i zobowiąże się przekazywać dotację uzależnioną od liczby dzieci.
Przedszkole musi spełnić wiele, szczegółowo określonych warunków w zakresie bezpieczeństwa przeciwpożarowego (np. schody muszą mieć dokładnie 15 centymetrów wysokości, co jest pilnowane przez straż pożarną), jak i związanych z wyżywieniem (co podlega kontroli Sanepidu). Pomieszczenia powinny mieć odpowiednią powierzchnię, wysokość, w budynku muszą znajdować się osobne sanitariaty dla dzieci i dorosłych, a gdy na miejscu jest gotowane jedzenie kuchnia musi być wyposażona w atestowane urządzenia. Także dzieci mogą używać jedynie przeznaczonych do profesjonalnego użytku, bezpiecznych zabawek.
– Biurokratycznych ograniczeń jest dużo – mówi Marta Grey, współwłaścicielka przedszkola w podkrakowskim Zwierzyńcu. – Są na to jednak praktyczne rozwiązania. Przed uruchomieniem przedszkola dobrze jest zatrudnić wyspecjalizowaną w zakładaniu takich placówek firmę doradczą. Podpowie, jak zoptymalizować koszty, które na etapie start-upu bywają duże i bolesne.

Szeptane przedszkola

Rozpocząć tego typu działalność, jak radzą specjaliści z www.przedszkolezlobek.pl, najlepiej od zbadania rynku. Są to typowe usługi lokalne, więc najważniejsze jest zbadanie popytu w najbliższym otoczeniu. Konkurencja ze strony zarówno prywatnych, jak i samorządowych przedszkoli, zmniejsza szanse na zysk. – Najlepsze biznesowe perspektywy mają tereny, na których powstają nowe osiedla, do których wprowadzają się młode małżeństwa - twierdzi Monika Ebert. – Bardziej perspektywiczne są przy tym podmiejskie osiedla domów. Zwiększenie powierzchni mieszkalnej i poprawienie komfortu życia zwykle korzystnie wpływa na dzietność. Chociaż nie jest to twardą regułą – dodaje.
Dobrym sposobem na zbadanie popytu jest uruchomienie najpierw klubiku lub małego przedszkola (tzw. inne formy wychowania przedszkolnego). Takie placówki korzystają bowiem z bardziej liberalnych przepisów, co pozwala ograniczyć wydatki. Liczy się także efekt promocyjny. Najlepszą reklamą, jak zapewniają specjaliści z www.przedszkolezlobek.pl, jest bowiem sama działająca placówka. Informacja o niej, jeśli będzie prowadzona w sposób profesjonalny, szybko rozniesie się po okolicy. – Oparty na rekomendacjach prywatnych osób borykających się z podobnymi problemami, tzw. marketing szeptany jest obecnie najskuteczniejszą formą promocji – potwierdza szefowa firmy Zegar Słoneczny.

Pilnuj kosztów

Ważnym, często niedocenianym przez przedsiębiorców czynnikiem jest zbadanie, w jakim stopniu miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego pozwala na prowadzenie placówki. Zwykle nie ma do tego całkowitych przeciwwskazań, ale często zdarza się, że jedynie część budynków na danym terenie może być przeznaczona na tego typu usługi. – Jeżeli w gminie nie ma miejscowego planu, a nie zdarza się to rzadko, należy wystąpić o warunki zabudowy terenu – radzi Monika Ebert. – Trzeba to zrobić przed poniesieniem kosztów związanych z ewentualną przebudową. Może się bowiem okazać, że na danym terenie przedszkole nie może powstać.
Kolejnym etapem jest dostosowanie obiektu do wymagań straży pożarnej i sanepidu. Po uruchomieniu przedszkola natomiast, jak twierdzą właściciele, ważne jest ścisłe nadzorowanie kosztów. Placówki mają bowiem dość rozbudowane koszty stałe (media, wynagrodzenia personelu itp.). – W przypadku gdy budynek jest wynajmowany, nie stanowi własności przedsiębiorcy, mogą one pochłonąć nawet 70–80 proc. przychodów – informuje Katarzyna Czublun, współwłaścicielka Zegara Słonecznego. – Dlatego w przypadku małego przedszkola nie można spodziewać się dużego zysku. Także niewielka, pełnowymiarowa placówka z jedną lub dwiema grupami nie przyniesie dużych dochodów.
Dopiero zorganizowanie przedszkola mającego trzy grupy i więcej powinno dać szansę na zysk. Ale wtedy trzeba liczyć się z kolei z większymi inwestycjami.

Przedszkole w firmie

Przedsiębiorcy prowadzący na co dzień zupełnie inną działalność również mogą odnieść korzyści z uruchomienia przedszkola. Szczególne firmy zatrudniające kobiety przy stosunkowo niewielkich kosztach mogą zainwestować w znaną z poprzedniego systemu, co nie znaczy, że nieefektywną, placówkę przyzakładową. – Badania dowodzą, że matki, które podczas pracy mają dzieci blisko siebie są znacznie bardziej efektywne od osób, które cały czas dzielą uwagę między problemy zawodowe i rodzinne – twierdzi Monika Ebert.
W przypadku gdy przyzakładowa placówka zostanie uruchomiona w budynku należącym do firmy, nakłady na taką opiekę nie muszą być duże (część można pokryć z funduszu socjalnego, dotacji gminnych i unijnych). Praktycznie koszty ograniczają się do remontu, zakupu pomocy edukacyjnych, dostosowania pomieszczeń do wymogów oraz zatrudnienia personelu. Opieka nad dzieckiem może być natomiast cennym bonusem pozapłacowym. – Z mojego doświadczenia wynika, że zorganizowanie placówki przyzakładowej prawie zawsze przynosi firmie wymierne, nie tylko społeczne, korzyści – zapewnia szefowa www.przedszkolezlobek.pl.

Inwestycje i zyski

Wielkość inwestycji zależy od lokalizacji. Ważne jest także, czy placówka powstanie w wyniku przebudowy już istniejącego budynku czy też zostanie uruchomiona od podstaw, w mieście, czy poza nim. W przypadku adaptacji budynku planującego przyjęcie 30–40 dzieci na terenach podmiejskich trzeba się liczyć z inwestycją rzędu 300–400 tys. zł.

Różnice dotyczą także pobieranych opłat. W małych, ubogich gminach wiejskich przedsiębiorca nie może liczyć na czesne wyższe niż 200–300 zł. za dziecko. W Poznaniu przeciętna opłata wynosi ok. 500 zł, w stolicy natomiast przekracza 600 zł.

Wpływy nawet dwukrotnie mogą podnieść zajęcia dodatkowe, takie jak robotyka, bajkoterapia, korektywa czy nauka języków obcych, za które rodzice będą płacić ekstra. Na terenach wiejskich często stosowanym sposobem na zwiększenie dochodów jest wynajmowanie pomieszczeń, na przykład na zebrania, zabawy i imprezy bezalkoholowe w czasie, gdy w placówce zajęcia się nie obywają, czyli w weekendy.