Polska prymusem w zwalczaniu ubóstwa

Dane, które zaprezentował Eurostat nie pozostawiają wątpliwości: Polska walczy najskuteczniej z ubóstwem i wykluczeniem społecznym – między 2005 a 2010 rokiem odsetek osób, które są zagrożone ubóstwem i wykluczeniem społecznym spadł z 45,3 proc. do 27,8 proc. W liczbach bezwzględnych oznacza to, że w 2005 roku 17 milionów Polaków było zagrożonych biedą, a w 2010 roku ta liczba spadła do 10,5 mln obywateli. Dla porównania, w Niemczech odsetek ten wzrósł w tym samym czasie z 18,4 proc. do 19,7 proc., a na Węgrzech nieznacznie spadł: z 32,1 proc. do 29,9 proc. w 2010 roku. Średnia dla całej Unii to 23,4 proc., a dla 12-stu krajów, które dołączyły do wspólnoty po 2004 roku - 30,2 proc.

Jeszcze w 2005 roku Polska wraz z Łotwą były liderami Unii w tej niechlubnej statystyce, jednak najeży przypomnieć, że UE liczyła wtedy 25 państw członkowskich, bowiem Bułgaria i Rumunia dołączyły do wspólnoty w 2007 roku.

Mimo, że 10,5 mln to wciąż bardzo dużo, nasz kraj był najlepszy w całej Unii w redukowaniu zagrożenia biedą. Jak już wspomnieliśmy, 7 lat temu tylko Łotysze byli bardziej zagrożeni biedą od nas, a dziś wyprzedziliśmy takie kraje jak Litwa, Węgry czy nawet Irlandia i jesteśmy na niemal identycznym poziomie jak Grecja (która wstąpiła do UE w 1980 roku) czy Hiszpania.

Reklama

Oczywiście nie oznacza to, że poziom zamożności jest w tych krajach taki sam. W swoich badaniach Eurostat przyjął metodologię, w której ustalił próg ubóstwa na poziomie 60 proc. ekwiwalentu średniego krajowego dochodu po transferach socjalnych, więc relatywnie „polski biedak” może być biedniejszy niż biedak z Grecji czy Irlandii, bo średnie zarobki są niższe.

Aby ułatwić porównanie statystyki między poszczególnymi krajami UE granica biedy została wyrażona w sztucznej walucie, która bierze pod uwagę wartość siły nabywczej. Tak więc biedak z Polski jest biedniejszy od tego z Grecji i Irlandii (np. granica ubóstwa w Irlandii jest ponad dwukrotnie wyższa niż w Polsce), ale także przeciętny mieszkaniec naszego kraju, który zarabia średnią krajową jest biedniejszy od przeciętnego zjadacza chleba (lub, w drugim przypadku, pity...) w Irlandii czy Grecji.

Jeśli jednak porównamy biedę do poziomu zamożności reszty społeczeństwa to okaże się, że biedny Polak, Grek i Irlandczyk dzielą podobny los i do średniej krajowej brakuje im mniej więcej tyle samo. Relatywnie więc do warunków, w których żyją, są oni tak samo biedni. Nasz próg ubóstwa, ustawiony na równi z poziomem w Chorwacji, jest wyższy niż na przykład w Estonii, na Litwie i Węgrzech oraz ponad dwukrotnie wyższy niż w Rumunii.

W całej Unii Europejskiej pomiędzy 2005 a 2010 rokiem liczba osób zagrożonych biedą i wykluczeniem społecznym spadła w połowie krajów członkowskich, wzrosła w sześciu i pozostała na niezmienionych poziomie w siedmiu krajach. Najlepsze w statystyce były Czechy i Szwecja (14,4 oraz 15 proc.), a najgorsze Bułgaria i Rumunia (odpowiednio 41,6 i 41,4 proc. mieszkańców zagrożonych biedą).

>>> Polecamy: Państwa o największych nierównościach społecznych - ranking według współczynnika Giniego

Fikcja polskich statystyk

Krajowe instytucje także publikują dane o biedzie. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego za 2011 rok poniżej tzw. ustawowej granicy ubóstwa żyje 6,5 proc. mieszkańców naszego kraju. Co więcej, wskaźnik ten spadł z ponad 18-stu proc. w 2005 roku. Skąd taka gigantyczna różnica między danymi GUS-u, a Eurostatu?

Jedną z przyczyn jest metodologia: Eurostat do danych o biedzie kompiluje kilka różnych statystyk składowych, takich jak wskaźnik wykluczenia społecznego, wskaźnik deprywacji materialnej czy niskiej intensywności pracy w gospodarstwie domowym.

Jednak jest jeszcze druga różnica, która uzasadnia tak wielką przepaść między danymi obu biur statystycznych.

Wyjaśnienia udziela sam GUS w raporcie pt. „Ubóstwo w Polsce 2011”. Autorzy raportu wskazują, że „jedną z przyczyn stałego spadku wartości wskaźnika zagrożenia tzw. ubóstwem ustawowym jest to, że od 1 października 2006 roku nie zmieniła się nominalna wartość progów interwencji socjalnej, a tym samym wartość granicy ubóstwa ustawowego”.

GUS podpowiada, jak wyglądałyby te dane, gdybyśmy uaktualnili wskaźnik zaledwie o poziom inflacji.

„Inną sytuację odnotowalibyśmy, przyjmując jako granicę ubóstwa ustawowego poziom progów interwencji urealniony wskaźnikiem wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych od czasu ich wprowadzenia, czyli od IV kwartału 2006 roku; tak obliczona stopa ubóstwa ustawowego w 2011 r. wyniosłaby nie 6,5 proc., a 11,4 proc., co oznacza wzrost o 0,6 punktu procentowego w stosunku do tak samo obliczonej granicy ubóstwa za rok 2010” – piszą autorzy raportu.

Absurd, jaki wynika z braku aktualizacji ustawowej granicy ubóstwa najlepiej ilustruje fakt, że w 2011 roku spadła ona poniżej granicy skrajnego minimum egzystencji.

Cel Polski: wyciągnąć z biedy 1,5 mln osób do 2020 roku

Eurostat opublikował w poniedziałek raport pokazujący jak kraje Unii Europejskiej radzą sobie z realizacją strategii Europa 2020.

Strategia zmierza do osiągnięcia w roku 2020 pięciu głównych celów, wśród których znajduje się „zmniejszenie liczby osób zagrożonych ubóstwem i wykluczeniem społecznym o co najmniej 20 mln”.

Polski cel w tym przypadku to zmniejszenie liczby ludzi zagrożonych biedą o 1,5 mln. Statystyki Eurostatu pokazują, że – przynajmniej na razie - idzie nam nie najgorzej. Jednak absurdem jest udawanie, że jest doskonale (6,5 proc. GUS-u), więc należy przyjąć do wiadomości niewygodny fakt, iż mimo zmiany, którą można nawet określić górnolotnie skokiem cywilizacyjnym, wciąż niemal co trzeci mieszkaniec Polski jest zagrożony biedą lub wykluczeniem społecznym. "Skok cywilizacyjny" sprawił więc, że w 5 lat aż 7 mln osób wyszło z biedy, a jako społeczeństwo z bardzo biednych staliśmy się "tylko" biedni.

Polacy nie zauważają biedy

Wydaje się, że jeszcze długa droga przed nami, choć sami Polacy uważają się za stosunkowo zamożnych: w przeprowadzonym przez Eurostat w 2009 roku badaniu okazało się, że 71 proc. Polaków uważa, iż bieda jest "szeroko rozpowszechniona" w kraju. To stawia nas nie tylko niżej niż unijna średnia odpowiedzi (73 proc.), ale okazuje się, że widzimy mniej biedy niż Francuzi, Portugalczycy czy prowadzący w tej statystyce Węgrzy (96 proc. z nich uważa, że bieda jest powszechnym zjawiskiem w kraju). Nawet Niemcy widzą w swoim kraju więcej biedy niż my. (72 proc.).

Czytaj też:

>>> Polska emigracja się bogaci. Deszcz gotówki płynie do Polski

>>> USA: rekordowe poziomy ubóstwa mogą wpłynąć na wynik wyborów

ikona lupy />
Porównanie granicy ubóstwa w różnych krajach w 2010 roku / Forsal.pl
ikona lupy />
WYKRES 1. ZAGROŻENIE UBÓSTWEM W POLSCE W LATACH 2000 – 2011 (WEDŁUG PRZYJĘTYCH W DANYM ROKU GRANIC UBÓSTWA). Źródło: GUS / Media