Wedle opublikowanych w środę danych GUS zatrudnienie w kwietniu spadło o 2,4 proc. w porównaniu z marcem, a rok do roku spadło o 2,1 proc. Przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w kwietniu miesiąc do miesiąca spadło o 3,7 proc., natomiast rok do roku wzrosło o 1,9 proc.

"Zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw spadło w kwietniu o 153,2 tys. osób, więcej niż w sumie przez cały kryzys finansowy (listopad 2008-grudzień 2009)" - napisał Czaplicki.

Ekonomista stwierdził, że 153 tys. etatów mniej "nie oznacza, że ponad 150 tys. osób straciło pracę!"

"Zgodnie z komunikatem GUS było to wynikiem m.in. zmniejszania wymiaru etatów (element ochrony miejsc pracy w ramach Tarczy Antykryzysowej i wg nas kluczowy czynnik który obniżył liczbę etatów w gospodarce), zakończenia i nieprzedłużania umów terminowych (w tym z uwagi na sytuację epidemiologiczną), a także rozwiazywania umów o pracę" - ocenił.

Reklama

Zdaniem Czaplickiego na spadek zatrudnienia wpłynęło także pobieranie zasiłków chorobowych i opiekuńczych.

"Dynamika wynagrodzeń w kwietniu wyraźnie wyhamowała, do 1,9 proc. rok do roku wobec 6,3 proc. rok do roku w marcu" - napisał ekonomista. Dodał, że według GUS wpływ na to miała m.in. wypłata wynagrodzenia postojowego (kolejny element Tarczy).

"Uważamy, że to jeszcze nie koniec spadków, jakie widzimy na rynku pracy. Sytuacja nie jest jednak tak dramatyczna, jak wydaje się na pierwszy rzut oka" - skomentował Czaplicki.

"Większość ruchu w dynamice zatrudnienia i płac można naszym zdaniem wyjaśnić przesuwaniem pracowników na postojowe lub ograniczony wymiar godzinowy czasu pracy. Sugeruje to, że Tarcza Antykryzysowa spełnia swoją rolę, a zakładana przez nas ścieżka bezrobocia (szczyt powyżej 10 proc.) może być przeszacowana" - stwierdził. W ocenie ekonomisty taką tezę wspiera też "mniejsza niż sądziliśmy sztywność wynagrodzeń w dół, która zwiększa szanse na skuteczne +chomikowanie+ pracy przez firmy". (PAP)