31 sierpnia 2020 r., w 40. rocznicę podpisania porozumień sierpniowych, pracę w Europejskim Centrum Solidarności stracił Cezary Rudnicki, aktywny członek związku zawodowego, który domagał się od pracodawcy rzetelnego dialogu z reprezentacją załogi. Wraz z upływem tego dnia zakończyła się jego trzecia, kolejna umowa na czas określony. Czwarta musiałaby być już zawarta na stałe, ale ECS jej nie zaproponował, więc angaż się zakończył. Na razie były już pracownik centrum wnioskuje o ugodowe rozwiązanie sporu przed sądem pracy w Gdańsku. Jeśli do niego nie dojdzie, sąd najprawdopodobniej będzie musiał zająć się pozwem o dyskryminację.
Sprawa może mieć precedensowy i specyficzny charakter. Jak w soczewce ogniskuje się w niej wiele mankamentów polskiego rynku pracy – wykorzystywanie terminowego zatrudnienia, brak dialogu i współdziałania między pracodawcą i podwładnymi, czasem przesadna, a czasem nieskuteczna ochrona dla osób walczących o prawa załogi, kierowanie się emocjami w relacjach zatrudnienia. W tym konkretnym przypadku są one bardziej widoczne, bo chodzi o jednostkę, która ma „przyczynić się do tego, aby ideały ruchu Solidarność – demokracja, społeczeństwo otwarte i solidarne, kultura dialogu – zachowały swoją atrakcyjność i aktualność”. To cytat z oficjalnej misji ECS.

Złe emocje

Cezary Rudnicki był zatrudniony w ECS jako specjalista ds. naukowo-badawczych na podstawie umów na czas określony (pierwsza obowiązywała od 1 marca 2018 r.). Warto przy tym zwrócić uwagę, że takie umowy teoretycznie powinny być zawierane w konkretnym celu, którego realizacja jest określona w czasie (np. remont budynku, realizacja projektu unijnego, praca w okresie letnim itp.). Nie służą one sprawdzaniu, czy daną osobę warto zatrudniać na stałe (choć w praktyce w tym celu się je stosuje). Od tego jest umowa na okres próbny.
Reklama
Zatrudniony aktywnie działał w założonym w kwietniu 2019 r. Związku Zawodowym Pracowników ECS. Jesienią 2019 r. pracownicy dowiedzieli się nieoficjalnie, że planowana jest restrukturyzacja jednostki. Związek wielokrotnie zwracał się do Basila Kerskiego, dyrektora ECS, o udostępnienie projektu zmiany struktury, który organizacja miała prawo zaopiniować (podobnie jak założyciele instytucji, w tym miasto Gdańsk).
– Dokument otrzymaliśmy za późno, więc opinia związku, którą przygotowaliśmy, nie miała wpływu na opracowanie nowej struktury, a z niektórymi jej założeniami, np. faktem, że główna kadrowa ma podlegać głównej księgowej, zdecydowanie się nie zgadzaliśmy. Pojawił się żal, że instytucja powołana w celu obrony ideałów Solidarności, czyli demokracji i pluralizmu, rozmija się z nimi – wskazuje Cezary Rudnicki.
Kluczowym momentem było jednak spotkanie załogi z dyrektorem ECS, do którego doszło 26 lutego 2020 r. Odbyło się w napiętej atmosferze. Z relacji pracowników wynika, że dyrektor stanowczo podkreślił swoją odpowiedzialność za instytucję i jej restrukturyzację. W trakcie przedstawiania opinii przez związek wygłaszał uszczypliwe komentarze. Jednym z pracowników, który zabrał wówczas głos, był Rudnicki. Wskazał na brak odpowiednich konsultacji zmian, otwarcie zarzucił dyrektorowi, że oficjalnie powołuje się na hasła solidarności i dialogu, ale sam – wewnątrz instytucji – ich nie stosuje. Padło też ostrzejsze zdanie. Mówca zasugerował, że dyrektor „uczył się chyba takich metod postępowania od komunistycznych aparatczyków”.
– Kilkanaście dni później przełożony poinformował mnie, że dyrektor jest niezadowolony z przebiegu spotkania i namawiał do wycofania się z krytyki. Ale zaznaczył, że nawet jeśli przeproszę, to szansa na to, że moja umowa zostanie przedłużona, są niewielkie – wskazuje Rudnicki.

Interwencje z zewnątrz

Niedługo po spotkaniu kontakt pracowników został ograniczony (w związku z pracą zdalną ze względu na epidemię). 23 czerwca br. Cezary Rudnicki obronił rozprawę doktorską na Uniwersytecie Warszawskim, o czym dwa dni później poinformował swojego bezpośredniego przełożonego. Ten w odpowiedzi wskazał mu, że straci pracę od 1 września br. Pracodawca uznał, że projekty naukowe Rudnickiego nie pasują do wizji ECS.
– Nikt wcześniej nie przedstawiał tego typu zarzutów. Moja praca była dobrze oceniana. Na koniec 2018 r., czyli pierwszego niepełnego roku pracy, otrzymałem nagrodę, a kolejną – już znacznie wyższą – na koniec 2019 r. – relacjonuje.
Pracownik starał się o spotkanie z dyrektorem (składał kolejne pisma w tej sprawie; wskazał w nich m.in., że jego zdaniem zakończenie zatrudnienia wiąże się z działalnością w związku zawodowym). Na jego wniosek z oficjalnymi interwencjami w tej sprawie zwróciło się czworo parlamentarzystów z różnych klubów (wystosowali pisma do dyrektora ECS). 24 lipca pismo z apelem o przedłużenie umowy pracownika wystosował związek zawodowy. Do spotkania Cezarego Rudnickiego i Basila Kerskiego doszło ostatecznie 11 sierpnia br., ale nie przyniosło żadnych efektów. Umowy nie przedłużono.
Z relacji zatrudnionych wynika, że w dniach 19–21 sierpnia szefowie poszczególnych komórek organizacyjnych ECS zorganizowali spotkania z pracownikami swoich zespołów. Rudnicki był wtedy na urlopie. W ich trakcie opisali jego sytuację pracowniczą i w imieniu zatrudniającego przedstawili krytyczne stanowisko co do jego publicznej aktywności.
– Chodziło w szczególności o to, że poprosił o interwencję poselską także parlamentarzystów z PiS. A nie jest tajemnicą, że obie strony – obecna partia rządząca oraz zarząd ECS i miasto Gdańsk – są w otwartym sporze. Przedstawiano też inne zarzuty – że nie pasuje do działu naukowego, ma problemy z dostosowaniem się do zasad itp. Rudnicki nie miał nawet możliwości, by się bronić. Zatrudnieni odczuli dyskomfort, że muszą uczestniczyć w publicznej krytyce jednego z kolegów – wskazują anonimowo pracownicy ECS.
1 września 2020 r. związek zawodowy opublikował oświadczenie, w którym przypomniał, że jego priorytetem jest obrona szeroko rozumianych praw pracowniczych i wypracowanie metod dialogu z kadrą zarządzającą.
– Zarówno pan Cezary Rudnicki, jak i każda osoba zatrudniona w ECS, która zechce dochodzić swoich racji w oparciu o obowiązujące przepisy prawa, może liczyć na solidarność i wsparcie związku. Dodatkowo w sprawie pana Cezarego Rudnickiego, który był bardzo dobrym i ambitnym pracownikiem, nie mamy wątpliwości, że jego prawa wymagają ochrony i solidaryzujemy się z nim. Wierzymy, że uniwersalne wartości, które jednoczą wszystkie osoby zatrudnione w ECS, pomogą w osiągnięciu porozumienia w tej sprawie – wskazał związek.

W gestii pracodawcy

Bez wątpienia krytyka pracownika względem zatrudniającego nie może przekraczać pewnych norm. Nie jest jednak niedozwolona, zwłaszcza jeśli dotyczy uprawnień pracowniczych i relacji ze związkami zawodowymi. Nie można też pomijać faktu, że ECS jest pracodawcą szczególnym. Celem tej instytucji jest badanie i popularyzowanie idei Solidarności – unikalnego ruchu pracowniczego i społecznego.
DGP zapytał o przyczyny nieprzedłużenia umowy Cezarego Rudnickiego (poprosiliśmy też o możliwość rozmowy z przedstawicielem zarządu centrum, ale otrzymaliśmy odpowiedź odmowną).
– Decyzja o dalszym zatrudnieniu pracownika jest autonomiczną decyzją pracodawcy, która jest wyrazem swobody kształtowania polityki kadrowej. Zmianie uległa koncepcja pracy wydziału, w którym pracował Cezary Rudnicki, w związku z czym pracodawca podjął decyzję o niezawieraniu z nim kolejnej umowy. Wypowiedzi p. C. Rudnickiego nt. organizacji pracy w ECS ani jego działalność w związku zawodowym nie miały żadnego związku z zakończeniem jego zatrudnienia – wskazało biuro prasowe centrum.
Zapytaliśmy też o to, jak wcześniej oceniano jego pracę. – Cezary Rudnicki objęty był tym systemem okresowej oceny pracy, co pozostali pracownicy. Otrzymał również roczną nagrodę, tak jak wszyscy pozostali pracownicy – wyjaśniło ECS.

Trudne relacje

Istotnym tłem całej sprawy jest sposób, w jaki zarząd centrum traktuje samą organizację zakładową. Dlatego poprosiliśmy też m.in. o wskazanie, czy pracodawca przyjął uwagi związku w sprawie restrukturyzacji placówki. Z odpowiedzi wynika, że związek „otrzymał Regulamin Organizacyjny ECS wraz z planowaną aktualizacją schematu organizacyjnego w tej samej wersji dokumentu, którą otrzymała Rada i Organizatorzy ECS. Dokumenty te uwzględniały wyniki spotkań warsztatowych z pracownikami ECS. Zasięgnięcie opinii nt. tych dokumentów nie ma jednak charakteru wiążącego”.
– Kadra zarządzająca postrzega związek zawodowy jako partnera do rozmów we wszystkich kwestiach dotyczących funkcjonowania ECS. Dyrektor ECS zachęcał do przystępowania do związku, gratulował także założycielom tej inicjatywy. Wystąpił z propozycją podpisania porozumienia o współpracy, od zawarcia którego jednak związek odstąpił. Związek wziął udział w negocjacjach ostatecznego kształtu regulaminu pracy i będzie uczestniczył w pracach nad nowym regulaminem wynagradzania, zgodnie z przysługującymi mu uprawnieniami ustawowymi. W okresie od powstania związku do dnia dzisiejszego doszło do kilku spotkań z kierownictwem ECS – wskazało biuro prasowe centrum.
Związek podjął decyzję, że – poza przytoczonym wcześniej oświadczeniem – nie będzie komentował omawianej sprawy. Jednak zdaniem samych pracowników relacje na linii pracodawca – reprezentacja załogi są dalekie od ideału. W ich opinii dyrekcja nie pogodziła się z faktem, że nie może już całkowicie dowolnie decydować o warunkach zatrudnienia. Kwestionowano mandat związku do reprezentowania załogi (bo nie zrzesza wszystkich pracowników), unikano konsultacji (choćby w sprawie restrukturyzacji), podkreślano, że sama inicjatywa powołania związku powinna być skonsultowana z dyrekcją. Według zatrudnionych jeden ze współpracowników dyrektora domagał się, by reprezentanci związku odrabiali godziny poświęcone na negocjacje z dyrekcją. Porozumienia o współpracy nie podpisano, bo zdaniem organizacji zakładowej ograniczało ono jej uprawnienia.
– ECS jest wyjątkową instytucją, gdzie pracują wspaniali ludzie kierujący się ideami, którym centrum hołduje. Uczono nas, że instytucja jest najważniejsza, a wszelkie nieprawidłowości należy przemilczeć dla jej dobra. To praktyka znana także w innych instytucjach kultury. Tych, którzy się wyłamią, należy napiętnować, bo polityczni przeciwnicy wykorzystają każdą sytuację do ataku na instytucję. W ten sposób sprytnie odbierano argumenty osobom, które chciały walczyć o szanowanie praw pracowniczych. Dla dobra ECS nie można być dalej biernym – podsumowują pracownicy tej instytucji. ©℗
Cele i zadania ESC