Co dziesiąty humanista po zdobyciu wykształcenia założył własną firmę. To największy odsetek wśród absolwentów szkół wyższych.
Wściekle kolorowe fotele, pufy, krzesła i stoliki. Wszystkie samodzielnie odnowiła i uszyła im nowe patchworkowe siedziska Katarzyna Marzec z tytułem licencjata filozofii Uniwersytetu Warszawskiego kontynuująca edukację na specjalizacji filozofia kultury i polityki. – Może wydawać się, że niepotrzebnie studiuję filozofię, skoro zajęłam się renowacją mebli – mówi Marzec, która utrzymuje się ze sprzedaży mebli. Jej firma za kilka dni otwiera stacjonarny salon meblowy na warszawskim Powiślu. – Moje studia są bardzo przydatne przy prowadzeniu własnego biznesu. Otwierają umysł, co w prowadzeniu firmy jest równie ważne jak znajomość zasad księgowości – przekonuje Katarzyna, która planuje napisanie doktoratu z filozofii i ukończenie specjalistycznego kursu z aranżacji wnętrz.
Marzec nie jest wyjątkiem. 35-letni Remigiusz Kościelny jest prezesem bydgoskiej firmy Vivid Games, która wyprodukowała ponad 150 gier komputerowych, i absolwentem historii. Zofia Różycka (po warszawskiej ASP) i Ola Szwarc (polonistka) są właścicielkami firmy cateringowej „Kuchnia Zofii i Aleksandry”, która dostarcza wypieki do kilkunastu warszawskich kawiarni.
Te biznesy założone przez humanistów z wykształcenia to idealna ilustracja wniosków z badania losów absolwentów uczelni przeprowadzonych w ramach Diagnozy Społecznej 2011, a szczegółowo opracowanych przez socjolog z SWPS Justynę Sarnowską na potrzeby jej pracy magisterskiej.
Reklama
Wyliczenia obalają mit nieporadnych rynkowo polonistów, historyków czy kulturoznawców. Jak się okazuje, to właśnie oni są najbardziej przedsiębiorczy – aż 9,6 proc. osób w wieku 25–34 lata z dyplomami historii, filozofii, polonistyki, kulturoznawstwa, polonistyki czy studiów językowych założyło własną firmę. Na drugim miejscu w tym zestawieniu są absolwenci studiów o zdrowiu – 8,7 proc.
Te wyliczenia potwierdzają też dane z uczelni, które śledzą losy swoich absolwentów. Jak ustalili naukowcy z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu w oparciu o dane z Wojewódzkiego Urzędu Pracy, absolwenci filozofii rejestrowali się jako bezrobotni jedynie w 1,7 proc. przypadków. Rzadziej niż absolwenci politechnik (2,4 proc.). Trochę gorzej radzili sobie psychologowie (3,4 proc.). Humaniści pod tym względem wypadli gorzej niż matematycy czy informatycy, jednak lepiej niż np. absolwenci chemii (4,6 proc.).
Jak tłumaczy Justyna Sarnowska, doktorantka socjologii na SWPS, jednym z wytłumaczeń jest to, że np. absolwenci studiów artystycznych czasem znajdując swoją niszę, decydują się na prowadzenie pracowni malarskich, fotograficznych czy rzeźbiarskich lub też innych biznesów związanych z kulturą lub sztuką. Drugie to sytuacja na rynku, gdzie czasem łatwiej jest założyć własną działalność, niż zdobyć pracę na etacie.
– Trzecia sprawa to ta, że absolwenci humanistyki mają właśnie dzięki tym studiom otwarte umysły, są elastyczni i próbują sił w zawodach niekoniecznie związanych z ich formalnym wykształceniem – dodaje.
Ważnym uzasadnieniem humanistycznej przedsiębiorczości są prozaiczne problemy ze znalezieniem pracy na etacie. – Współczesny rynek nie jest dla nich zbyt łaskawy, dużo też zależy od tego, jakiego rodzaju studia humanistyczne skończyli. Osoby po psychologii raczej nie mają problemów ze znalezieniem pracy w branży HR albo reklamowej, a po lingwistyce w sektorze usług wspólnych. Nieco trudniej na otwartym rynku pracy, czyli poza uczelniami i jednostkami administracji publicznej, znaleźć pracę polonistom, historykom czy filozofom – tłumaczy Elżbieta Lasińska, ekspert z Grupy Pracuj, do której należy serwis Pracuj.pl.
Najmniej osób prowadzących własną działalność gospodarczą jest wśród absolwentów nauk przyrodniczych (4,2 proc.). Jest to również grupa, która wyróżnia się największym odsetkiem bezrobotnych (11,1 proc.) oraz biernych zawodowo (również 11,1 proc.). – Tak naprawdę skończenie takich kierunków jak biologia czy chemia daje dosyć wąski wybór ścieżek kariery. Stąd też choć wydawać by się mogło, że to studia dające fach, wśród tych absolwentów jest największy odsetek niepracujących – wyjaśnia Sarnowska.