Samorząd lekarski bije na alarm. Za kilka lat w Polsce zacznie brakować lekarzy. Już prawie co drugi polski lekarz ma ukończone 50 lat.

Tę cezurę wiekową przekroczyło 28 z 55 tys. mężczyzn i aż 35 spośród 73 tys. kobiet wykonujących ten zawód.

Sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna, gdy weźmie się pod uwagę strukturę wiekową w poszczególnych dziedzinach medycyny. Z analizy Naczelnej Rady Lekarskiej(NRL), do której dotarł DGP, wynika, że najstarsi są specjaliści medycyny lotniczej (średnia wieku 67 lat) oraz diagności laboratoryjni (63 lata). Zwłaszcza wiek tych ostatnich musi niepokoić, bo to właśnie oni są uznawani za wąskie gardło sytemu (w całym kraju jest ich tylko 260). Do sześćdziesiątki zbliżają się także statystyczni polscy reumatolodzy, otolaryngolodzy i gastroenterolodzy dziecięcy. Ich średnia wieku to 57 lat. Tylko o rok mniej ma przeciętny pediatra, ginekolog i neurolog dziecięcy. Średnio 55 lat ukończył polski chirurg.

>>> Czytaj tez: Urazy mięśni i kręgosłupa. Nowe technologie osłabiają... zdrowie

Tak dramatyczna sytuacja to efekt emigracji lekarzy (szacuje się, że do pracy za granicę wyjechał co 10. z nich), ale nie tylko. – To efekt zaniedbań w kształceniu lekarzy. Wydatki publiczne na ten cel przez lata były zmniejszane, a rząd nie robił nic, aby zmniejszyć deficyt kadr medycznych. Jedyny pomysł rządu, czyli likwidacja stażu, obniżył jakość kształcenia, ale nie rozwiązał problemu – uważa prof. Stanisława Golinowska z Instytutu Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Reklama

Skutki luki pokoleniowej, która powstała w tym zawodzie, już niedługo zaczną odczuwać pacjenci. Popyt na pracę lekarzy będzie rósł, bo społeczeństwo się starzeje. Tymczasem ze względów demograficznych będzie coraz trudniejszy dostęp do specjalistów i wydłużą się kolejki. Skutki długofalowe to coraz gorsza opieka zdrowotna.
Z analizy NRL wynika, że nie da się już uniknąć zmniejszenia liczby specjalistów w takich dziedzicach medycyny, jak reumatologia, chirurgia dziecięca, pediatria czy położnictwo.

– Trzeba przygotować się na pogłębiający się brak specjalistów. Jeśli nic się nie zmieni, w perspektywie kilkunastu lat liczba lekarzy zmniejszy się o 10 proc. – prognozuje Romuald Krajewski, wiceprezes NRL.