W październiku w obliczu wprowadzania kolejnych obostrzeń 68 pracodawców zgłosiło chęć przeprowadzenia zwolnień grupowych obejmujących 6670 pracowników. Świadczy to o tym, że polski rynek pracy przyjął wzrost zachorowań i decyzje rządu o kolejnych ograniczeniach ze spokojem – liczby te nie odbiegają zasadniczo od danych z poprzednich miesięcy.
Podobnie jak wcześniej, trudno mówić o strukturalnym problemie zwolnień grupowych. Wyższe niż w poprzednim miesiącu liczby spowodowane są skalą pojedynczych podmiotów, które postanowiły o zwolnieniach. Ale ich decyzje często nie wiążą się nawet z wprowadzonymi w październiku obostrzeniami. Widać to na przykładzie województwa mazowieckiego, które jako największy rynek pracy odpowiada za niemalże połowę wszystkich zgłoszeń. Tam liczba planowanych zwolnień grupowych wzrosła zdecydowanie (we wrześniu zgłoszenia obejmowały ponad 1,2 tys. osób), a największe z nich zgłaszały korporacje.
Treść całego artykułu można przeczytać w poniedziałkowym wydaniu DGP.
Reklama