Hołub-Iwan, dyrektor Uniwersyteckiego Inkubatora Przedsiębiorczości inQube Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, wskazała, że według szacunków opartych o dane z powiatowych urzędów pracy, na Dolnym Śląsku tygodniowo przybywa średnio około 200 bezrobotnych.

„Najgorsza sytuacja jest zawsze pod koniec miesiąca, wtedy występuje najwięcej zwolnień” - powiedziała Hołub-Iwan. Wskazała przy tym, że w ostatnim tygodniu marca w regionie 375 osób zgłosiło utratę pracy do powiatowych urzędów pracy.

Ekspertka zwróciła uwagę również na wskaźnik nastrojów społecznych przedsiębiorców, który jest na bardzo niskim poziomie. „Ten wskaźnik jest obecnie tak zły, jak po ostatnim dużym kryzysie w 2008 r. Przedsiębiorcy nie wiedzą, jak dalej będzie rozwijała się sytuacja, kiedy pracownicy wrócą do pracy, kiedy otworzą się rynki i kiedy zostaną otwarte granice” - mówiła.

Zdaniem Hołub-Iwan część firm będzie musiała się przebranżowić. „Na pewno firmy znajdą nowe rynki, nowych klientów, a bezrobocie nie będzie tak wysokie, jak to obecnie wynika z niektórych analiz” - powiedziała.

Reklama

Wskazała przy tym, że rynek pracy nagle zmienił się z rynku pracownika na rynek pracodawcy. „Teraz to pracodawcy będą dyktować warunki pracy. Już dziś obserwujemy, że pracownicy, którzy stracili pracę – na przykład artyści – podejmują ją w innych branżach” - mówiła.

Hołub-Iwan podkreśliła, że sytuacja na rynku pracy jest dynamiczna i trudno powiedzieć, jak ten rynek będzie wyglądał. „Względne wskaźniki o stabilizacji na tym rynku i prognozy pojawią się w czerwcu, lipcu” – powiedziała.(PAP)

autor: Piotr Doczekalski