Brytyjska prasa w czwartkowych komentarzach dość ostrożnie podchodzi do zaprezentowanego przez rząd dzień wcześniej nowego, punktowego systemu imigracyjnego, podkreślając, że towarzyszyć mu musi poprawa wydajności brytyjskich pracowników.

"The Times" podkreśla w komentarzu redakcyjnym, że plan nie jest jedynie ukłonem w stronę tych wyborców, którzy niepokoili się niekontrolowaną imigracją, ale też częścią ukształtowania na nowo pobrexitowej Wielkiej Brytanii. Ale udać może się tylko, jeśli rząd będzie współpracował z przedsiębiorstwami i wsłuchiwał się w ich obawy dotyczące deficytu pracowników i biurokracji.

"Zbyt długo przedsiębiorstwa rozwijały się w oparciu o tanią siłę roboczą dostępną dzięki członkostwu w jednolitym rynku i swobodnemu przepływowi osób w Unii Europejskiej. Z czasem odwróciło to ich uwagę od niezbędnych długoterminowych inwestycji w szkolenia i zautomatyzowaną produkcję. Rezultat: Wielka Brytania ma chroniczny problem z wydajnością" - podkreśla "The Times".

Gazeta zwraca uwagę, że wydatki na szkolenia i rozwój pracowników w Wielkiej Brytanii spadły od 2004 r. o 20 proc., efektem czego jest 800 tys. młodych ludzi, którzy nie pracują ani się nie uczą. Wprawdzie bezrobocie wśród młodzieży jest znacznie niższe niż w Hiszpanii czy we Włoszech, ale daleko jej do niemieckiego systemu staży, dzięki któremu młodzi ludzie płynnie wchodzą na rynek pracy.

>>> Czytaj też: Polska odczuje chińskie spowolnienie. Przedsiębiorców i frankowiczów czekają kłopoty

Reklama

"Jeśli w nadchodzących latach Wielka Brytania ma stać się sprawnym graczem, musi polegać nie tylko na kontrolowaniu przepływów migracyjnych, co zawsze będzie złożone, ale na wspólnym myśleniu. Inwestycje w dalszą edukację, poważniejsze podejście do praktyk zawodowych, przebudowa systemu opieki - to wszystko również powinno być częścią modernizacji Wielkiej Brytanii" - podkreśla "The Times".

O niskiej produktywności w Wielkiej Brytanii wspomina też w swoim komentarzu "Financial Times", choć zarazem wskazuje, że samo ograniczenie napływu migrantów jej nie poprawi, bo nie ma dowodów, że jedno przekłada się na drugie.

"Nowa polityka migracyjna Wielkiej Brytanii niesie ze sobą ryzyko. Nowe zasady zakładają, że jeśli przedsiębiorstwa nie będą mogły zatrudnić nisko opłacanych migrantów, będą inwestować w szkolenia, automatyzację i rekrutację w celu poprawy wydajności pracowników. Firmy mogą jednak również zamykać sklepy lub przenosić się za granicę, co zaszkodzi gospodarce i pozostawi konsumentów z wyższymi cenami i mniejszym wyborem" - pisze "FT".

Gazeta podkreśla, że szczególnie narażony na skutki nowego systemu imigracyjnego narażony jest sektor opieki społecznej, który już teraz wskutek niedofinansowania i niskich płac ma problem z wakatami. "Niskie płace prowadzą do dużej rotacji personelu, więc po wprowadzeniu nowych zasad migracyjnych mogą pojawić się niedobory. Jeżeli rząd nie będzie kontynuował reformy opieki społecznej i nie znajdzie sposobów na wypłacanie wyższych wynagrodzeń, może stanąć w obliczu kryzysu w kluczowej służbie publicznej na długo przed tym, zanim się dowie, czy podjęte ryzyko w celu poprawy wydajności opłaciło się" - konkluduje "FT".

Na inny aspekt zwraca uwagę lewicowo-liberalny "The Guardian", który przyznaje, że minister spraw wewnętrznych Priti Patel, mówiąc, iż przedsiębiorstwa zamiast polegać na niewykwalifikowanej sile roboczej z zagranicy powinny sięgnąć po 8 milionów nieaktywnych zawodowo osób w kraju, może nawet mieć rację. Ale zarazem pyta, dlaczego - skoro taki argument działa w przypadku pracowników niewykwalifikowanych - nie zastosować go np. do programistów komputerowych.

"(Premier Boris Johnson) powinien być doceniony za poruszenie pytań nie tylko o imigrację, ale także bardziej głębokich pytań o naturę pracy. Zbyt mało uwagi poświęca się tym, którzy wykonują prace o niewielkim prestiżu społecznym. Zauważymy tych pracowników, gdy już ich tu nie będzie. Ministrowie mają teraz plan dotyczący imigracji i powinien on zostać wykorzystany do wychwalania cnót zagranicznej siły roboczej, jak również do zwalczania uprzedzeń wobec tych, którzy wykonują pracę, o jakiej wielu nigdy by nie pomyślało" - pisze "The Guardian".

>>> Czytaj też: "Le Monde": Wschód Europy traci sojusznika, ale zdobywa większe wpływy w UE