W pierwszych ośmiu miesiącach tego roku polscy pracodawcy chcieli zatrudnić na podstawie oświadczeń składanych w urzędach pracy aż 827 tys. Ukraińców – wynika z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. To o 65 tys. więcej niż w całym 2015 r.
ikona lupy />
Pracownicy z Ukrainy w Polsce - statystyki / Dziennik Gazeta Prawna
Można więc oczekiwać, że w całym bieżącym roku liczba ofert pracy skierowanych do sąsiadów zza wschodniej granicy wyniesie co najmniej 1,1 mln – przyjmując nawet, że w kolejnych miesiącach propozycji zatrudnienia będzie dla nich nie więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku.
Aby zatrudnić Ukraińca na zasadach uproszczonych, przedsiębiorca musi wcześniej zgłosić w powiatowym urzędzie pracy oświadczenie o chęci jego zatrudnienia. Na podstawie takiego oświadczenia tamten otrzymuje w swoim kraju wizę, która pozwala bez zezwolenia podejmować pracę w Polsce w ciągu sześciu miesięcy, ale nie częściej niż raz na 12 miesięcy.
Reklama
Sąsiedzi ze Wschodu mogą być zatrudniani także, tak jak inni cudzoziemcy, na podstawie zezwolenia na pracę wydawanego przez wojewodę, jeśli chcą na przykład pracować dłużej. Jego wydanie uzależnione jest jednak m.in. od tzw. testu rynku pracy. Starosta musi potwierdzić, że na lokalnym rynku pracy nie ma kandydata na stanowisko oferowane przez pracodawcę. Okazuje się, że takich zezwoleń dla Ukraińców również gwałtownie przybywa. W pierwszym półroczu było ich prawie 43 tys. – ponad dwukrotnie więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku.
Eksperci są zgodni, że Ukraińcy ratują polski rynek pracy, na którym przedsiębiorcy mają coraz większe kłopoty ze znalezieniem pracowników. Bo bezrobocie spadło do rekordowo niskich poziomów – w październiku stopa rejestrowanego bezrobocia wyniosła tylko 8,2 proc. i nie była tak niska od 1991 r. A Ukraińcy chętnie do nas przyjeżdżają, bo mogą zarobić średnio dwa-trzy razy więcej niż u siebie. ⒸⓅ