Według ogłoszonego w niedzielę wieczorem sondażu exit poll firmy Harris Interactive, pierwszą turę wyborów prezydenckich we Francji wygrał centrysta Emmanuel Macron, zdobywając 24 proc. głosów. Szefowa Frontu Narodowego Marine Le Pen otrzymała 22 proc. Konserwatysta Francois Fillon i kandydat skrajnej lewicy Jean-Luc Melenchon otrzymali po 20 proc. głosów.

"Będzie front republikański, to jest naturalny wybór" – powiedział komentując te wyniki Eryk Mistewicz. "Front republikański, czyli powtórka trochę z roku 2002, kiedy to do drugiej tury wszedł Jean Marie Le Pen i wówczas wszystkie siły polityczne jednoczyły się. Tu można przewidywać taki ruch, szczególnie, że Nicolas Sarkozy już o tym, pytany, wspominał – czyli przełożenie głosów, rekomendacja głosowania na Manuela Macrona" – powiedział Mistewicz.

"To oznacza, że Manuel Macron zostałby – jeżeli ta konstrukcja by się utrzymała – prezydentem Francji. Czyli wszyscy przeciwko Marine Le Pen – to jest w tej chwili najbardziej prawdopodobny scenariusz" – podsumował prezes Instytutu Nowych Mediów.

Pytany, jakie elementy wpłynęły jego zdaniem na taki wynik wyborów, stwierdził: "To była pierwsza kampania, na którą tak silnie nałożyły się kwestie bezpieczeństwa narodowego i bezpieczeństwa Francuzów".

Reklama

"Francuzi poczuli się zagrożeni atakami terrorystycznymi, ale też poszukiwali świeżości w polityce. Te wysokie wskaźniki dla Jean-Luc Melenchona, te wysokie wskaźniki dla Emmanuela Macron, który przecież rysował się, czy był rysowany jako polityk świeży, mimo że pełnił funkcje i w Pałacu Elizejskim, i w rządzie francuskim, ale wygrywał na świeżości. I wyborcy francuscy poszukiwali tego typu świeżości, odnowy sceny politycznej" – powiedział Mistewicz.

Jak dodał, "Emmanuel Macron jest kontynuatorem polityki Francoisa Hollande’a, to jest oczywiste dla wszystkich". "I teraz pytanie co dalej? A dalej front republikański, to jest w tej chwili najbardziej oczywisty scenariusz. Wszyscy przeciwko Marine Le Pen, w obronie Republiki" – powtórzył.

Mistewicz dodał także, że "tego typu konstrukcji będzie kibicował z punktu widzenia Polaka, ponieważ Marine Le Pen, która chce opuszczenia przez Francję NATO, która uznaje, że Rosja ma prawo rozszerzać się w stronę dawnych republik radzieckich i państw satelickich Moskwy, która do tego precyzuje bardzo ostre tezy antypolskie, wymierzone w pracowników z Polski (…), to jest duże zagrożenie". "To jest zły kandydat z punktu widzenia polskich interesów" – stwierdził Mistewicz.

Jego zdaniem "te dwa najbliższe tygodnie będą bardzo dynamiczne, kwestie bezpieczeństwa będą też na bardzo wysokim pułapie; należy wziąć pod uwagę wszelkie możliwości". (PAP)