Chodzi o drugi tor na linii długości 27 km, łączącej miasto Divacza z portem adriatyckim w mieście Koper. Jest to jedyny port handlowy Słowenii.

Grupa lobbystów pn. Podatnicy się nie poddają i główna siła opozycyjna - Słoweńska Partia Demokratyczna (SDS) - domagały się referendum, twierdząc, że przewidziane przez rząd koszty budowy są o wiele za wysokie.

Reuters pisze, że rząd uzyskał już z funduszy Unii Europejskiej 44,3 miliona euro na realizację tego projektu, a pozbawione dostępu do morza Węgry wyraziły gotowość zainwestowania 200 milionów euro, ponieważ możliwość korzystania ze słoweńskiego portu ma dla nich duże znaczenie.

Odrzucenie projektu w referendum oznaczałoby jego zamrożenie na co najmniej rok, a najprawdopodobniej na dłużej, ponieważ w połowie 2018 r. w Słowenii mają się odbyć wybory parlamentarne.

Reklama

Aby odrzucenie rządowego projektu było ważne, w referendum musiałaby się za tym opowiedzieć nie tylko większość głosujących, ale także co najmniej 20 proc. z 1,7 miliona uprawnionych do głosowania.

Minister infrastruktury Peter Gaszperszicz podkreślał w parlamencie przed głosowaniem nad referendum, że planowana rozbudowa linii kolejowej ma dla Słowenii znaczenie strategiczne. Wskazywał na "efekt synergiczny" dla gospodarki.

Ankieta, której wyniki opublikował w poniedziałek słoweński dziennik "Delo", wykazała, że 56 proc. tych, którzy planują udział w referendum, zamierza odrzucić rządowy projekt. Nie wiadomo jednak, czy frekwencja okaże się na tyle wysoka, żeby referendum było ważne. (PAP)