Nastrój napięcia i wzajemnych oskarżeń doprowadził do tego, że kandydat Ruchu Pięciu Gwiazd na premiera Luigi Di Maio odwołał przedwyborczą konfrontację z przywódcą centrolewicowej Partii Demokratycznej, byłym szefem rządu Matteo Renzim. Di Maio stwierdził, że Renzi nie jest dla niego rozmówcą.

Z zapowiedzianej już debaty z byłym premierem zrezygnował też lider Ligi Północnej Matteo Salvini.

Najwięcej miejsca w czasie kilku miesięcy gorącej kampanii zajęła kwestia migracji.

Kampania przypadła na czas znacznego spadku fali migracyjnej na włoskie wybrzeża. Podczas gdy w 2016 roku przypłynęło ponad 180 tysięcy osób, w zeszłym roku było ich 119 tysięcy.

Reklama

Centrolewicowy rząd Paolo Gentiloniego przedstawia to jako swój sukces i przypisuje go swojej determinacji, w rezultacie której zdołano przekonać władze Libii do wspólnej walki z kwitnącym tam procederem przemytu migrantów.

Gentiloni powtarza, że gabinetowi udało się połączyć „człowieczeństwo z bezpieczeństwem”, to znaczy ratowanie ludzi na morzu z zagwarantowaniem spokoju w kraju.

Odmiennego zdania są politycy koalicji sił centroprawicy pod wodzą Silvio Berlusconiego. On sam oświadczył, że jeśli jego blok wygra, z Włoch zostanie deportowanych około 600 tysięcy nielegalnych imigrantów. Jego zdaniem w ośrodkach powinny pozostać tylko osoby mające status uchodźców i prawo do otrzymania azylu. A jest ich - zaznacza - 30 tysięcy.

Berlusconi podkreślił, że wielu migrantów popełnia przestępstwa z ubóstwa i głodu.

Migrację nazwał „„bombą społeczną, która może w każdej chwili eksplodować”.

Strach - uważa Berlusconi - dominuje wśród obywateli wraz z poczuciem braku bezpieczeństwa, a to jego zdaniem może prowadzić do rasizmu.

Stanowcze antyimigracyjne poglądy głosi lider Ligi Północnej Matteo Salvini. Wyparły one wcześniejsze sztandarowe separatystyczne hasła ugrupowania, głoszącego potrzebę niezależności północy od „złodziejskiego” rządu w Rzymie. Migrację Salvini określa mianem „inwazji”.

“Chcę przywrócić we Włoszech spokój” - zapewnił lider Ligi. Podkreślił: „żadnej przemocy, żadnej ksenofobii, żadnego rasizmu”.

Ale konieczna jest według niego “imigracja limitowana i kontrolowana”.

Salvini opowiada się za natychmiastowym wydaleniem kilkuset tysięcy migrantów. Nie wyklucza się, że w przypadku zwycięstwa centroprawicy zostanie ministrem spraw wewnętrznych.

Podobne stanowisko prezentuje kandydat Ruchu Pięciu Gwiazd na premiera Luigi Di Maio, który krytykuje zbyt pobłażliwą jego zdaniem politykę migracyjną Rzymu i mówi: „Zamiast najpierw o migrantach, trzeba myśleć o Włochach”. Uważa, że pozostać muszą tylko ci, którzy przybyli z terenów wojny.

Obecny szef MSW Marco Minniti z Partii Demokratycznej powtarza, że zapowiedź wydalenia z Włoch ponad 600 tysięcy migrantów jest zupełnie nierealistyczna. „Nie można rozwiązać kwestii imigracji za pomocą czarodziejskiej różdżki” - ocenia.

Lider centrolewicy Matteo Renzi stwierdził zaś, że jego formacja nie przyjmuje żadnych lekcji w sprawie migracji.

Wszystkie ugrupowania przedstawiły dziesiątki obietnic, związanych z wychodzeniem z kryzysu gospodarczego, zwalczaniem bezrobocia, zwłaszcza wśród młodzieży i uzdrawianiem finansów publicznych.

Dług publiczny - przypomina się - rośnie w tempie 4469 euro na sekundę i wynosi 130 procent PKB. Forza Italia Berlusconiego obiecuje zredukować jego wysokość o 30 procent w ciągu 5 lat, Partia Demokratyczna – w 10 lat.

Ekonomiczni komentarzy szacują, że partyjne obietnice wyborcze opiewają na łączną sumę ponad biliona euro.

Silvio Berlusconi oparł program swej formacji na zapowiedzi wprowadzenia podatku liniowego w wysokości 23 procent i stworzenia tysięcy miejsc pracy. Do tego drugiego zobowiązał się podpisując w studiu telewizyjnym „kontrakt z Włochami”. Ponadto zapowiedział, że jedną z pierwszych decyzji rządu jego formacji będzie przygotowanie ustawy znoszącej podatki firmom, które zatrudnią młodych bezrobotnych. Kolejna obietnica byłego trzykrotnego premiera to podniesienie najniższych emerytur do 1000 euro.

Ruch Pięciu Gwiazd obiecuje wprowadzenie dochodu podstawowego w wysokości 780 euro miesięcznie. Otrzymałoby go 9 milionów najuboższych obywateli. To wydatek w wysokości 15 mld euro rocznie z budżetu.

Partia Demokratyczna ma w swym programie 240 euro ulgi podatkowej dla rodzin miesięcznie.

„Każda obietnica wyborcza oznacza zadłużenie” - takie hasło nadawano przed wyborami z głośników na stacjach kolejowych w Rzymie i Mediolanie. W ten sposób przed uleganiem ich „czarowi” przestrzegał Instytut Badań imienia Bruno Leoniego.

Debata na temat miejsca Włoch w Unii Europejskiej skupiła się na jej udziale w rozwiązaniu kryzysu migracyjnego. Politycznych rywali połączyła zgoda co do tego, że działania UE są niewystarczające i nieskuteczne. Centrolewica zarzuca Brukseli brak jednomyślnej solidarności z Włochami i krytykuje postawę Grupy Wyszehradzkiej, zwłaszcza premiera Węgier Viktora Orbana. „Jesteśmy jego całkowitym przeciwieństwem” - oświadczył szef MSW Minniti.

Lider krytycznej wobec UE Ligi Północnej Salvini powiedział na wiecu kończącym kampanię: „Chcemy, aby Unia robiła mało rzeczy, ale dobrze, na przykład by broniła granic”.

Rywale Ruchu Pięciu Gwiazd z liderami koalicji rządowej na czele zwracają uwagę na to, że krytyczny, a zarazem niejasny stosunek tego ugrupowania do Unii budzi niepokój w Brukseli.

Założyciel ruchu komik Beppe Grillo w reakcji na nazywanie ugrupowania „populistami” prowokacyjnie zapowiedział: „Będziemy najgorsi we Włoszech, w Europie i na świecie”.

Marginalnie potraktowana została polityka zagraniczna. Najwięcej, choć też mało, mówił o niej lider PD Matteo Renzi. Jego zdaniem w relacjach z Rosją UE musi budować mosty, a nie mury. Prezydenta Francji Emmanuela Macrona nazwał zaś “błogosławieństwem dla Europy”.

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)