Głosowanie w parlamencie w sprawie wyboru Sarkisjana na premiera rozpoczęło się we wtorek w południe czasu miejscowego (godz. 10 w Polsce).

Agencja Nowosti Armenii podaje, że kierujący akcją demonstrantów szef opozycyjnego liberalnego bloku Elk (Droga Wyjścia) Nikol Paszynian wraz z grupą protestujących udał się pod parlament. Budynku pilnuje policja, otoczono go drutem kolczastym, przygotowano granaty hukowe.

"Z tego, co wiemy, wynika, że na policję odwieziono ok. 30 osób. To niczego nie zmienia. Kontynuujemy nasze działania" - powiedział Paszynian. Wcześniej we wtorek o zatrzymaniu kilku protestujących za próbę zablokowania dróg poinformował rzecznik prasowy armeńskiej policji.

We wtorek rano policja udała sie do miasteczka namiotowego opozycji i zawiadomiła Paszyniana o tym, że akcja nie może być kontynuowana. "Panu, jako organizatorowi, przekazujemy powiadomienie (...). W przeciwnym razie policja podejmie kroki przewidziane przez prawo" - ostrzegł wiceszef policji Erywania Walerij Osipjan.

Reklama

Paszynian przedarł przekazany przez policjantów dokument i wezwał swoich zwolenników do kontynuowania pokojowej akcji - blokowania ulic, wstrzymywania ruchu i zakłócania funkcjonowania urzędów.

Policja następnie wydała oświadczenie, w którym stwierdzono, że demonstracja przestała mieć pokojowy charakter.

Zwolennicy Paszyniana od 13 kwietnia blokują ruch w stolicy. W poniedziałek doszło do starć między demonstrującymi i policjantami. Kilkadziesiąt osób, w tym Paszynian, zostało rannych. Rano we wtorek w stołecznych szpitalach wciąż przebywało 12 poszkodowanych.

W grudniu 2015 roku w Armenii odbyło się referendum, na mocy którego prezydent został pozbawiony prawa wetowania ustaw, będzie piastował urząd tylko przez jedną kadencję, a jego władza będzie miała charakter głównie ceremonialny. Najważniejsze uprawnienia znajdą się w rękach premiera. Nowy prezydent Armen Sarkisjan (niespokrewniony z byłym szefem państwa) został zaprzysiężony 9 kwietnia.

Opozycja zarzuca Serżowi Sarkisjanowi, który był prezydentem od 2008 roku do 9 kwietnia 2018 roku, że ukartował zmiany systemu politycznego, by dalej faktycznie rządzić krajem. Polityk odrzuca te oskarżenia.

Armenia, liczące 3 mln mieszkańców państwo na Kaukazie Południowym, ogłosiła niepodległość w roku 1991, jednak pozostaje zależna od rosyjskiej pomocy i inwestycji. Wielu mieszkańców kraju oskarża władze o korupcję. (PAP)

ndz/ kar/