Pobyt nigeryjskiego prezydenta w stolicy Wielkiej Brytanii ma potrwać cztery dni. Buhari spotkał się już ze swoim lekarzem w Londynie kilkanaście dni temu, ale była to krótka wizyta podczas jego powrotu z Waszyngtonu, gdzie rozmawiał z prezydentem USA Donaldem Trumpem.

Buhari od pewnego czasu narzeka na kłopoty zdrowotne, a w zeszłym roku spędził w Londynie bardzo dużo czasu. Wyjechał tam w styczniu 2017 r. oficjalnie na krótki urlop, ale ostatecznie trafił do szpitala i musiał prosić parlament o przedłużenie mu urlopu. Na czas swojej nieobecności oficjalnie przekazał władzę wiceprezydentowi Yemiemu Osinbajo.

Do kraju wrócił półtora miesiąca później. Zapewniał wówczas, że ma się znakomicie, ale jego urzędnicy utrzymywali w tajemnicy szczegóły niedyspozycji, która zatrzymała prezydenta tak długo w Londynie. Sam Buhari zdradził później dziennikarzom, że "jeszcze nigdy w życiu nie czuł się tak chory" i "nie pamięta, kiedy po raz ostatni miał przetaczaną krew".

Nigerię zamieszkuje 180 mln osób, co czyni ją najbardziej zaludnionym krajem Afryki. Rząd tego kraju już dziewiąty rok zmaga się z dżihadystyczną organizacją Boko Haram, która spustoszyła północno-wschodnią część kraju. W tym wewnętrznym konflikcie zginęło już ponad 20 tys. osób, a setki tysięcy musiało opuścić swoje miejsca zamieszkania.

Reklama

Kraj wstrząsany jest także konfliktami między chrześcijanami a muzułmanami, który odczuwalny jest głównie w centrum. Często dochodzi tam do napięć między chrześcijańskimi rolnikami a muzułmańskimi pasterzami.

Buhari zamierza ponownie kandydować w najbliższych wyborach prezydenckich, które odbędą się w przyszłym roku. (PAP)