Według władz w Zagrzebiu szef MOL miał w latach 2008–2009 przekazać łapówki na rzecz byłego premiera Chorwacji. Korumpowanie Ivo Sanadera miało rzekomo służyć temu, by wyraził on zgodę na sprzedaż 49 proc. pakietu własnościowego w chorwackim narodowym operatorze naftowo-gazowym – INA. Całkowita wartość korzyści majątkowej przyjętej przez Sanadera miała wynosić 10 mln euro. MOL kupował INA „po kawałku”, począwszy od 2003 r. Zarzuty korupcyjne dotyczą dwóch transakcji z 2008 r. i 2009 r. Wówczas portfel naftowego giganta zwiększył się z 32 proc. do – kolejno – 45 proc. i 47,1 proc. akcji INA.
O istnieniu Zsolta Hernádiego, prezesa węgierskiego giganta naftowego MOL, Polacy dowiedzieli się najpewniej w 2014 r., kiedy to na ujawnionych „taśmach prawdy” (nagraniach polityków najwyższego szczebla, urzędników i biznesmenów zarejestrowanych przez kelnerów w restauracji Sowa i Przyjaciele) spotkanie z nim wspominał ówczesny szef polskiego Orlenu, Jacek Krawiec. Jego wypowiedź, która odbiła się na Węgrzech szerokim echem, bardzo trafnie diagnozuje sytuację w kraju nad Dunajem. Reformy, które wdrażane są przez koalicję Fidesz – Chrześcijańsko-Demokratyczna Partia Ludowa (KNDP), poza deklarowanym usprawnieniem państwa, mają chronić także ludzi z kręgów władzy. Tworzą coś, co Bálint Magyar, twórca głośnej na Węgrzech kilkutomowej książki o nadużyciach rządów Viktora Orbána, określa mianem „państwa mafijnego”. „Pytam, ile lat dostaniesz? A on uśmiechnięty, odpowiada na luzaku: Słuchaj, moi prawnicy coś wymyślili, że jak mnie w tej sprawie postawią przed sądem w jakimkolwiek kraju należącym do UE, a wyrok będzie uniewinniający, będzie on obowiązywał we wszystkich krajach UE i będę mógł podróżować po Europie. Pytam więc: Czy sprawa odbędzie się na Węgrzech? Mówi, że tak. Na to odpowiadam, że to może potrwać ze dwa, trzy lata. A on na to: Już w kwietniu będzie wyrok” – opowiadał Krawiec ministrom skarbu Zdzisławowi Gawlikowi i Włodzimierzowi Karpińskiemu.
>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP