"Rodzina pana Hedgesa złożyła wniosek o ułaskawienie i rząd bada tę prośbę" - oświadczył ambasador ZEA w Londynie, Sulejman Hamid Almazrui. "Mamy bardzo bliskie relacje ze Zjednoczonym Królestwem. Z powodu siły tych relacji mamy nadzieję, że polubowne rozwiązanie może zostać osiągnięte" - dodał.

Dyplomata podkreślił, że rząd jego kraju nie dyktuje sądom wyroków, a wbrew temu, co podawały media, rozprawa nie trwała pięć minut, zaś Hedges miał pełen dostęp do adwokata. Podkreślił jednocześnie, że sprawa Hedgesa jest zupełnie wyjątkowym przypadkiem, zaś zarzuty, które mu postawiono były dużej wagi. "To wyjątkowy przypadek - wielu naukowców co roku swobodnie odwiedza ZEA i nie łamie naszych praw. To jest bardzo poważna sprawa. Żyjemy w niebezpiecznym sąsiedztwie i bezpieczeństwo narodowe musi być najwyższym priorytetem" - przekonywał Almazrui.

31-letni Hedges, doktorant studiów bliskowschodnich z Uniwersytetu w Durham, został aresztowany 5 maja na lotnisku w Dubaju, gdy wracał do kraju z dwutygodniowego pobytu badawczego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Pod koniec października zwolniono go za kaucją, ale wcześniej, jak mówi jego rodzina, przez ponad pięć miesięcy przebywał w jednoosobowej celi w areszcie. W środę natomiast skazano go na dożywocie. Jak wyjaśniała miejscowa gazeta "The National", wyrok dożywotniego więzienia dla osób niebędących obywatelami ZEA oznacza w praktyce maksimum 25 lat więzienia, a następnie deportację.

Głębokie rozczarowanie wydanym wyrokiem wyrazili w środę brytyjska premier Theresa May oraz minister spraw zagranicznych Jeremy Hunt. Obydwoje podkreślali, że sprawa negatywnie wpłynie na stosunki między obydwoma państwami.(PAP)

Reklama