Władze tureckie domagają się od władz rumuńskich jego ekstradycji, twierdząc, że Demirkaya działał z inspiracji mieszkającego w USA islamskiego kaznodziei Fethullaha Gulena.

Jak podała rumuńska agencja Agerpres, dziennikarz, uzasadniając w liście do rumuńskiego Sądu Apelacyjnego swój wniosek o udzielenie azylu, napisał, że "wymiar sprawiedliwości w Turcji nie działa".

"Stosuje się tam wobec osadzonych tortury i inne nieortodoksyjne metody przesłuchań" - oświadczył Demirkaya, odrzucając oskarżenie o terroryzm.

Rumuński sąd wyda decyzję w sprawie azylu dla dziennikarza do 14 grudnia.

Reklama

Jak podkreśla agencja AP, sprawa ma dla Bukaresztu delikatny charakter, ponieważ od 1 stycznia Rumunia przewodniczy Unii Europejskiej.

Prezydent Klaus Iohannis podkreśla, że bardzo uważnie przygląda się sprawie. Opozycyjny Związek Zbawienia Rumunii oświadczył, że Demirkaya nie powinien być poddany ekstradycji, jeśli jego życie miałoby się znaleźć w niebezpieczeństwie.

Turecka dziennik "Zaman" w wydaniu rumuńskim przypomniał, że jeden z jego pracowników został aresztowany "na rozkaz" tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. Po nieudanym zamachu stanu tureckie wydanie gazety "Zaman" zostało przejęte przez rząd.

"Zaman", zajmujący krytyczne stanowisko wobec Erdogana, wydawany jest obecnie m.in. w Rumunii i Bułgarii. Jak podała "Zaman Romania", Demirkaya mieszkał przez dwa lata z żoną i synem w Rumunii, "opisując przypadki nadużywaniu władzy przez Ankarę". (PAP)