Minister finansów Francji Bruno Le Maire ostrzegł w niedzielę, że akcje protestacyjne ruchu "żółtych kamizelek" poważnie zaszkodzą gospodarce kraju, dodatkowo osłabiając jej dynamikę.

"Musimy pod koniec roku oczekiwać kolejnego spowolnienia tempa wzrostu z powodu protestów +żółtych kamizelek" - powiedział Le Maire dziennikarzom wizytując w Paryżu zdemolowane w trakcie sobotnich zamieszek sklepy i restauracje.

Według niego, skutki obecnych społecznych niepokojów to "katastrofa dla handlu" i "katastrofa dla naszej gospodarki".

Podobnie oceniają sytuację władze miejskie Paryża.

"Przemoc była (w sobotę) wprawdzie mniej radykalna, ale szkody są prawdopodobnie jeszcze większe niż tydzień wcześniej" - powiedział publicznemu radiu France Inter pierwszy wicemer stolicy Emmanuel Gregoire. Jak zaznaczył, zajścia rozszerzyły się na znacznie większy teren niż podczas poprzedniego protestu.

Reklama

Według MSW Francji podczas sobotnich demonstracji aresztowano w całym kraju łącznie 1723 osoby.

Protesty "żółtych kamizelek" zaczęły się od sprzeciwu wobec zapowiadanej przez rząd podwyżki od stycznia akcyzy na paliwo. Mimo że władze przed kilkoma dniami ogłosiły, że zawieszają jej wprowadzenie na cały rok 2019, sobotnie demonstracje nie ustały, a przyczyną niezadowolenia ich uczestników jest cała polityka gospodarcza rządu prezydenta Emmanuela Macrona.