Doniesienia na ten temat podały niezależnie od siebie dziennikarki BBC News Laura Kuenssberg i "Daily Mirror" Pippa Crerar, powołując się na wysoko postawione źródła w Partii Konserwatywnej.

Obie reporterki zaznaczyły, że oficjalne potwierdzenie tej informacji nie jest jednak spodziewane przed środą ze względu na fakt, że May obecnie wraca do Londynu z serii spotkań na temat proponowanej umowy wyjścia z Unii Europejskiej, które odbyła z europejskimi liderami w Hadze, Berlinie i Brukseli.

Zgodnie z partyjną procedurą do głosowania dojdzie, jeśli do przewodniczącego parlamentarnej tzw. komisji 1922 (zrzeszającej deputowanych Partii Konserwatywnej, którzy nie zajmują stanowiska w rządzie, tzw. backbencherów) Grahama Brady'ego wpłyną listy wyrażające brak zaufania wobec May ze strony co najmniej 15 proc. klubu parlamentarnego (obecnie 48 posłów).

W momencie, gdy Brady otrzyma odpowiednią liczbę listów, zobowiązany jest do przekazania tej informacji opinii publicznej i formalnego rozpoczęcia procesu. Do tego czasu jednak liczba złożonych pism nie jest ujawniana i zna ją jedynie sam przewodniczący komisji.

Reklama

Kuenssberg podała we wtorek wieczorem nieoficjalnie, że Brady poprosił o spotkanie z May po środowej cotygodniowej sesji pytań i odpowiedzi w Izbie Gmin.

Informacje o osiągnięciu progu 48 listów i planach środowego spotkania nie zostały na tym etapie potwierdzone przez żadne oficjalne źródła - ani Brady'ego, ani Downing Street.

W ciągu dnia reporterzy sejmowi donosili jednak o zmianie nastroju wśród wielu posłów Partii Konserwatywnej, którzy mieli ze złością reagować na poniedziałkową decyzję o odłożeniu w czasie głosowania nad projektem umowy wyjścia z UE.

W razie zebrania odpowiedniej liczby podpisów Brady ogłosi plany przeprowadzenia "najszybciej, jak to możliwe w danych okolicznościach", głosowania nad wotum nieufności dla szefowej ugrupowania, w którym prawo głosu mieliby wszyscy posłowie Partii Konserwatywnej, a które rozstrzygnięte byłoby zwykłą większością głosów.

Rzecznik rządu zapowiadał wcześniej wielokrotnie, że gdyby doszło do uruchomienia procedury, May będzie starała się o zachowanie stanowiska.

Gdyby premier wygrała głosowanie, zabezpieczyłaby swoją przyszłość na kolejne dwanaście miesięcy, w trakcie których jej krytycy nie mogliby ponownie rzucić jej wyzwania w walce o przywództwo w partii.

W razie porażki byłaby jednak zmuszona do ustąpienia ze stanowiska szefowej ugrupowania i nie mogłaby brać udziału w wyborze nowego lidera.

O stanowisko mógłby wówczas ubiegać się każdy z obecnych posłów Partii Konserwatywnej, który musiałby uzyskać poparcie od co najmniej dwóch innych osób.

Następnie deputowani głosowaliby nad przedstawionymi kandydaturami w kolejnych rundach, aż do momentu, kiedy pozostanie jedynie dwóch pretendentów. Ostateczna decyzja należałaby do wszystkich członków Partii Konserwatywnej.

Ewentualny nowy lider zostałby także automatycznie nowym premierem Wielkiej Brytanii, bez konieczności przeprowadzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych.

Uruchomienie procedury głosowania nad wotum nieufności dla brytyjskiej premier i szefowej Partii Konserwatywnej może wpłynąć negatywnie na przeciągające się negocjacje z UE w sprawie umowy regulującej wyjście Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty, które jest zaplanowane na 29 marca 2019 roku.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)