Mieszkańcy gminy Saint-Bernard-de-Lacolle w kanadyjskiej prowincji Quebec otrzymują rekompensaty za niedogodności związane z przekraczaniem granicy przez nielegalnych imigrantów. Rząd Kanady wypłaca im do 25 tys. dolarów kanadyjskich.

Saint-Bernard-de-Lacolle, położone 52 km na południe od Montrealu, liczy ok. 1,5 tys. mieszkańców, a 112,6 km kw. terenów tej rolniczo-turystycznej gminy graniczy z USA. Od dwóch lat słabo strzeżoną granicę wykorzystują nielegalni imigranci, którzy chcą złożyć wnioski o azyl w Kanadzie.

Według informacji rządu prowincji Quebec w 2017 r. granicę prowincji przekroczyło 24 980 osób, które złożyły wnioski o azyl, a trzy czwarte z nich to osoby, które na terytorium Kanady znalazły się nielegalnie. Od stycznia do końca sierpnia br. wniosków o azyl złożono w Quebecu 18 145. Zgodnie z prawem do czasu zapadnięcia decyzji w ich sprawie prowincja zapewnia składającym wnioski czasowe zakwaterowanie, pomoc w nauce francuskiego, sesje informacyjne i pomoc służb socjalnych. Według danych policji federalnej (Royal Canadian Mounted Police, RCMP), w 2017 r. zatrzymano ponad 20 tys. osób, które nielegalnie przekroczyły granicę Kanady, z czego 90 proc. zatrzymano właśnie na granicy między USA a Quebekiem.

Dla mieszkańców Saint-Bernard-de-Lacolle nielegalna imigracja oznacza od dwóch lat sporo zamieszania – od osób, które stukają w nocy do drzwi, prosząc o wodę, po intensywny ruch autobusów, ciężarówek, pojazdów policji i służb granicznych.

Rząd federalny postanowił pod koniec roku zrekompensować niedogodności i obecnie wysyła czeki mieszkańcom, których domy znajdują się w pobliżu Roxham Road, głównego szlaku dla przekraczających granicę imigrantów. Im bliżej ktoś mieszka Roxham Road, tym większą kwotę może otrzymać. Teren podzielono na trzy strefy, na których obowiązują wypłaty na gospodarstwo domowe w wysokości: 2,5 tys. CAD, 10 tys. CAD i 25 tys. CAD (odpowiednio ok. 7 tys. zł, ok. 28,3 tys. zł i ok. 70,7 tys. zł).

Reklama

Ogólna kwota wypłaconych dotąd rekompensat nie została podana publicznie. Natomiast w tegorocznym budżecie federalnym przewidziano wydatek ponad 170 mln CAD rozłożony na dwa lata właśnie na wsparcie dla obsługi osób ubiegających się o azyl, w tym obsługi administracyjnej, a także na dokonywanie zatrzymań i deportacji tych, którzy nie spełniają kanadyjskich wymogów azylowych.

Na początku czerwca br. minister ds. imigracji Ahmen Hussen prowadził rozmowy z minister USA ds. bezpieczeństwa narodowego Kirstjen Nielsen w sprawie imigrantów, którzy mając amerykańską wizę, podróżują do Kanady w celu uzyskania statusu uchodźcy. USA miały unieważniać wizy osób, które uzyskują amerykańską wizę wyłącznie w celu skorzystania z systemu azylowego w Kanadzie.

Jak podawały kanadyjskie media, 65 proc. składających wnioski o azyl w Kanadzie (w okresie między 30 czerwca 2017 a 3 czerwca 2018) miało potwierdzone dokumentami prawo do znajdowania się na terytorium USA. W tej zaś grupie 56 proc. miało ważną amerykańską wizę (nieimigracyjną).

W zeszłym tygodniu podczas spotkania premiera Kanady Justina Trudeau z szefami rządów prowincji dyskutowano m.in. o składających wnioski azylowe. Problem imigracji staje się stopniowo jednym z głównych tematów przed przyszłorocznymi wyborami federalnymi. Widać to już np. w Quebecu, gdzie tegoroczne wybory do parlamentu prowincji wygrała Coalition Avenir Quebec (CAQ), laicka partia centroprawicowa, mająca w programie wyborczym ograniczenie imigracji. Quebec chce redukcji liczby przyjmowanych imigrantów z 52 tys. do 40 tys. Jednocześnie chce federalnych ułatwień dla czasowej imigracji ekonomicznej wskazując, że część dobrze zintegrowanych pracowników czasowych mogłaby otrzymać prawo stałego pobytu. Quebec chce również uzyskać od rządu federalnego 300 mln dolarów na pokrycie wydatków na obsługę i wsparcie dla nielegalnych imigrantów ubiegających się o azyl podkreślając, że zatory w federalnym systemie obsługi wniosków narażają prowincję na koszty.

Kwestia nielegalnych imigrantów staje się w ostatnich miesiącach wrażliwa nie tylko ze względu na liczby, ale też trudności Ottawy ze sprawnym przetwarzaniem dokumentów i deportacją imigrantów niekwalifikujących się do otrzymania azylu. Pod koniec września br. okazało się, że władze deportowały zaledwie sześciu z 900 nielegalnych imigrantów w okresie od kwietnia 2017 r. Z kolei spośród 34 tys. imigrantów, którzy po legalnym przekroczeniu granicy Kanady złożyli wnioski azylowe, deportowano niespełna 400 osób. Konserwatyści alarmowali wtedy, że kanadyjski system azylowy jest niewydolny i zachęca do nadużyć, skoro na rozpatrzenie wniosku azylowego średnio czeka się 20 miesięcy.

Z Toronto Anna Lach

>>> Polecamy: Dyktatura cwaniaków. Zachód wcale nie jest ostoją uczciwości