Prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział w czwartek, że zamach w syryjskim Manbidżu, w którym zginęło czterech żołnierzy USA, świadczy o tym, że walka z Państwem Islamskim będzie kontynuowana, a Francja w br. pozostanie zaangażowana militarnie w Lewancie.

"Ogłoszenie wycofania się (z Syrii) naszego amerykańskiego sojusznika nie powinno odwracać nas od naszego strategicznego celu, jakim jest zlikwidowanie Daesz (Państwa Islamskiego)" - oświadczył Macron w czasie przemówienia wygłoszonego dla sił zbrojnych w Tuluzie.

Odnosząc się do środowego samobójczego zamachu w Manbidżu, w którym zginęło 16 osób, w tym czterech Amerykanów, Macron wskazał, że kilka następnych miesięcy będzie decydujących. "Pozostaniemy zaangażowani militarnie w Lewancie w międzynarodowej koalicji w bieżącym roku" - podkreślił.

Prezydent Francji podkreślał kilkukrotnie, że głęboko ubolewa nad decyzją podjętą przez przywódcę USA Donalda Trumpa o wycofaniu sił amerykańskich z Syrii.

W grudniu Trump, bez konsultacji z Kongresem, sojusznikami USA i najbliższymi doradcami w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego, ogłosił natychmiastowe wycofanie sił amerykańskich w liczbie około 2 tys. wojskowych i amerykańskiego personelu z północno-wschodniej Syrii. Amerykański prezydent argumentował, że IS w Syrii zostało już pokonane.

Reklama