"Dzisiaj w godzinach porannych przeprowadzono ważną i delikatną operację, w której rząd Kosowa przy wsparciu USA doprowadził do powrotu 110 swoich obywateli z Syrii" - poinformował na konferencji prasowej minister sprawiedliwości Kosowa Abelard Tahiri.

Jak pisze Reuters, szef resortu nie sprecyzował, na czym polegała amerykańska pomoc, ale podczas operacji na lotnisku w Prisztinie widać było samolot transportowy z flagą USA.

Agencja pisze również, że czterech bojowników "natychmiast aresztowano".

Według policji w objętych konfliktem regionach Syrii przebywa wciąż 30 bojowników, 49 kobiet i ośmioro dzieci z zamieszkanego w ok. 90 proc. przez muzułmanów Kosowa.

Reklama

"Nie poprzestaniemy, dopóki nie sprowadzimy każdego obywatela Kosowa do ich państwa, a każdy, kto popełnił przestępstwo lub był w organizacji terrorystycznej, zostanie osądzony" - oświadczył Tahiri. Dodał, że władze w Prisztinie nie mogą pozwolić, by obywatele Kosowa "stanowili zagrożenie dla Zachodu i naszych sojuszników".

Dowodzone przez Kurdów Syryjskie Siły Demokratyczna (SDF) poinformowały pod koniec marca, że przejęły kontrolę nad wioską Baguz na wschodzie Syrii - ostatnią enklawą dżihadystów Państwa Islamskiego, oraz ogłosiły koniec samozwańczego kalifatu proklamowanego przez tę organizację. Eksperci ostrzegają jednak, że islamistyczni bojownicy wciąż mogą przeprowadzać ataki zarówno w Syrii, jak i poza jej granicami. Wielu z nich to obywatele państw europejskich, którzy zamierzają wrócić do swoich krajów.(PAP)

mobr/ akl/