Jak piszą agencje, Macron i francuscy politycy od tygodni podkreślają swoje oficjalne poparcie dla rządu jedności narodowej (GNA) i niejednokrotnie wzywali do bezwarunkowego zawieszenia broni. Ale niektóre kraje europejskie, w tym i Francja, nieoficjalnie wspierały również Haftara, wiążąc w jego ofensywą nadzieję na skuteczną walkę z bojownikami islamistycznymi w tym kraju.

Kontrolujący większość terytorium Libii Haftar wciąż jest zmobilizowany, by zdobyć stolicę, a obalenie uznawanego międzynarodowo rządu w tym mieście uznaje za ostatni etap swojej misji. Mimo rozpoczęcia świętego dla muzułmanów miesiąca ramadan wzywał na początku maja do "zmiażdżenia przeciwników". Chce przejąć całą władzę w kraju, tak jak wieloletni dyktator Libii Muammar Kadafi, obalony i zabity w 2011 roku. Haftar był jego sojusznikiem, a potem zaciekłym rywalem.

Anonimowy wysoki urzędnik Pałacu Elizejskiego powiedział, że w czasie środowego spotkania Macron poprosił Haftara o jakiś gest świadczący o chęci doprowadzenia do zawieszenia broni. Libijski generał odpowiedział jednak, że konieczny jest konstruktywny dialog polityczny i podejmie się go, jeśli uzyska pewność, że zawieszenie broni będzie przestrzegane przez oddziały libijskiego rządu.

"Nieufność między stronami konfliktu jest silniejsza niż kiedykolwiek - ocenił po spotkaniu przedstawiciel Pałacu Elizejskiego. - Dobrze widzimy, jak duża jest rozbieżność między tym, czego chce społeczność międzynarodowa, a punktem widzenia generała Haftara".

Reklama

AFP, powołując się na prezydenckie źródło, pisze, że pod koniec spotkania z Macronem Haftar wydawał się być jednak "przekonany, że wznowienie procesu politycznego ma zasadnicze znaczenie", ale "nie powiedział, czy wkrótce podejmie rozmowy". Pałac Elizejski podkreślił, że francuska dyplomacja będzie "bardzo aktywna w nadchodzących tygodniach", aby stawić czoło "delikatnej i trudnej do opanowania" sytuacji w Libii. W tej kwestii Paryż, jak pisze AFP, ma zamiar współpracować z innymi stolicami europejskimi, Waszyngtonem i Kairem.

Haftar rozpoczął operację oskrzydlania Trypolisu 4 kwietnia, gdy w mieście przebywał z oficjalną wizytą sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres, który swą obecnością chciał dać jasny sygnał wspólnocie międzynarodowej. Do tej pory zginęło co najmniej 510 osób, prawie 2,5 tysiąca zostało rannych, a 75 tysięcy osób opuściło swoje domostwa w obawie przed walkami. (PAP)