Sondaże wyborcze dają największe szanse na zwycięstwo rządzącej Indyjskiej Partii Ludowej (BJP) premiera Narendry Modiego. Przewidują od 280 do 315 mandatów, kiedy do uzyskania większości w liczącej 543 miejsca Izbie Ludowej (Lok Sabha) wymagane są 272 mandaty. Prognozy podczas poprzednich wyborów prawidłowo przewidziały zwycięstwo BJP, lecz nie doceniły skali porażki opozycyjnego Indyjskiego Kongresu Narodowego (INC-I).

Liczenie głosów rozpoczęło się o godz. 8 rano czasu lokalnego (godz. 4.30 w Polsce) i potrwa do późnego wieczora; będzie dłuższe o kilka godzin niż pięć lat temu.

Komisja wyborcza na bieżąco przekazuje policzone i zweryfikowane wyniki, które każdy obywatel może śledzić na jej stronie internetowej oraz w aplikacji na telefony komórkowe.

Przedstawiciele komisji liczą głosy oddane w ponad milionie punktów do głosowania. W tegorocznych wyborach uprawionych było ponad 900 mln osób, a frekwencja wyniosła prawie 67 proc. O 543 mandaty w indyjskim parlamencie ubiegało się 8 tys. kandydatów.

Reklama

Indusi głosowali za pomocą 3,96 mln elektronicznych maszyn głosujących, które będą dodatkowo weryfikowane przez 1,7 mln urządzeń do elektronicznego audytu. Indie całkowicie odeszły od głosowania na papierze na rzecz elektronicznych maszyn do głosowania, aby zredukować liczbę oszustw wyborczych. Podczas wcześniejszych wyborów zdarzały się przypadki porywania urn wyborczych i podrzucania wypełnionych kart do głosowania.

Elektroniczne urządzenia są proste w obsłudze i dostosowane do wymagań osób niepotrafiących czytać. Obok nazwisk kandydatów, zazwyczaj w lokalnym języku, umieszcza się symbol wyborczy partii, fotografie kandydatów oraz duży przycisk. Po naciśnięciu przycisku, generowany jest papierowy bilet z wydrukowanym potwierdzeniem, który głosujący widzi przez 7 sekund zanim bilet spadnie do pojemnika. W wybranych losowo punktach do głosowania, wyborca może jeszcze sprawdzić, czy poprawnie oddał głos. Podczas czwartkowego liczenia część głosów jest dodatkowo weryfikowana przez maszynę do audytu.

Wokół nowoczesnego sposobu głosowania powstały jednak kontrowersje. Partie opozycyjne twierdzą, że maszyny mogą fałszować wyniki. Komisja wyborcza odpierała zarzuty, organizując publiczne pokazy i zwracając uwagę, że konstrukcja maszyn jest prosta, urządzenia nie są podpięte do żadnej zewnętrznej sieci lub internetu.

Zdaniem komisji jedynym sposobem na zmanipulowanie głosu jest fizyczna ingerencja w maszynę lub oddanie głosu za daną osobę, co zdarzyło się w Faridabadzie w stanie Harijana w północnych Indiach. Kamery zarejestrowały, jak jeden z obserwatorów Indyjskiej Partii Ludowej (BJP) głosował przed otwarciem punktu wyborczego.

Na wniosek opozycji Sąd Najwyższy zarządził sprawdzanie wyników z maszyn głosujących za pomocą maszyn do audytu w pięciu punktach do głosowania na okręg wyborczy. Opozycja domagała się wykorzystania maszyn do audytu w jednej trzeciej do połowy punktów wyborczych.

Z Delhi Paweł Skawiński (PAP)