Sąd Federalny Kanady poinformował w minionym tygodniu, że po raz pierwszy przedstawił sentencję wyroku w indiańskich językach. Sprawy w Sądzie Federalnym są rozpatrywane przez sędziów, bez ławników, dotyczą kwestii ściśle określonych, m.in. spraw przeciw Koronie, czyli państwu. Sprawa rozpatrywana przez sędziego Sebastiena Grammonda nie była medialna, dotyczyła zawieszenia w czynnościach członkini rady plemiennej, ale komentatorzy zwrócili uwagę, że streszczenie wyroku zostało napisane w językach dene i kri, czyli w językach, którymi mówią strony sporu. „Procedury Sądu są dostosowane do stworzenia miejsca dla tradycji Pierwszych Narodów i prawnych tradycji” - napisał Grammond, dziękując „strażnikom języka”, którzy pomogli w tłumaczeniu.

Rośnie liczba przykładów świadczących o tym, że nie tylko w sztuce, ale także w prawie i polityce coraz więcej cech charakterystycznych dla Kanady pochodzi z kultury Indian, Inuitów i Metysów.

Na początku br. w parlamencie federalnym pojawili się tłumacze symultaniczni języków kri, dene i mohawk, mimo że oficjalne federalne języki Kanady są dwa – angielski i francuski. Na akceptację przez Senat czeka ustawa o rdzennych językach, której celem jest ochrona języków pierwotnych mieszkańców Kanady. Ustawa ma pomóc w upowszechnianiu znajomości tych języków i choć nie będzie ustanawiać nowego oficjalnego języka, da podstawy prawne do tłumaczenia dokumentów rządowych na języki rdzenne.

Potwierdzanie rangi kultur rdzennych narodów Kanady ma rożne formy – od dodawania tabliczek z nazwami ulic w indiańskich językach w Toronto, przez pierwszy komentarz (w języku Indian Kri) meczu hokeja transmitowanego podczas rozgrywek NHL w marcu br., do wzmacniania rangi indiańskich uczelni i umożliwienia wykorzystywania tradycyjnych procedur prawnych.

Reklama

W 2016 r. Indianie Mohawk z Akwesasne (pogranicze Ontario, Quebec i USA) stworzyli własny system sądowniczy. Sędziowie i prokuratorzy nie muszą być prawnikami, przechodzą szkolenie i wybiera ich niezależna komisja. Zajmują się naruszeniami 32 regulacji, które Mohawkowie wprowadzili na swoim terenie, dotyczących spraw własnościowych, przez handel, do wyborów i ochrony środowiska. Zgodnie z indiańską tradycją wyrok ma doprowadzić do naprawienia relacji w społeczności.

Podobne zasady – naprawienia relacji w społeczności – stosuje się w tzw. sądach Gladue, postępowaniach dostępnych od 1999 r. dla Indian, Inuitów i Metysów. W 1999 r. Sąd Najwyższy Kanady rozpatrywał sprawę Jamie Gladue, która zabiła swojego partnera. Sąd podtrzymał wysokość kary, wskazał jednak, że od 1996 r. kanadyjskie prawo nakazuje brać pod uwagę pochodzenie indiańskie, inuickie i metyskie i zaleca, o ile to tylko możliwe, stosowanie kar innych niż więzienie.

Dla Kanadyjczyków niebędących rdzennymi mieszkańcami przypominanie o indiańskiej czy inuickiej tradycji ma najczęściej formę krótkich „acknowledgements”, rozpoczynania uroczystości, posiedzeń rad miasta, konferencji prasowych itp. od „uznania”, że dane spotkanie odbywa się na tradycyjnych terenach. Np. Toronto taką formułę przyjęło pięć lat temu, ma ona dwa zdania i zaczyna się od stwierdzenia, że „Miasto Toronto uznaje, że jesteśmy na tradycyjnym terytorium wielu narodów, wśród których są Mississauga znad rzeki Credit, a także Anishinabeg, Chippewa, Haudenosaunee i Wendaci...”.

Przez lata takie komunikowanie świadomości historycznej stało się częścią dobrego politycznego obyczaju, więc zdumienie komentatorów wzbudziła decyzja nowego konserwatywnego rządu Alberty, który z formuły „uznania” zrezygnował. Jak cytowały media, „nie jest to oficjalna polityka rządu”.

W politycznej rzeczywistości Kanady odwoływanie się do historii sprzed kolonizacji stało się w ostatnich latach jednym z wyróżników politycznych, wchodzących do programów partii. Tradycję Indian, Inuitów i Metysów chętniej uznają partie liberalne i socjaldemokratyczne. W Senacie znajduje się obecnie ustawa, której wejście w życie zobowiąże rząd Kanady do uwzględniania w ustawodawstwie treści deklaracji ONZ o prawach rdzennej ludności i określającej minimum respektowania tych praw. Sceptyczni wobec ustawy są konserwatywni senatorowie.

Rząd Justina Trudeau zaproponował też zmiany w treści przysięgi składanej przez nowych Kanadyjczyków. Jeśli zmiany ustawowe staną się prawem, nowi obywatele Kanady będą ślubować nie tylko wierność królowej Elżbiecie II i jej następcom oraz prawu Kanady i konstytucji. Będą świadomi, że te prawa „potwierdzają prawa traktatowe Pierwszych Narodów, Inuitów i Metysów”.

>>> Czytaj też: Kobiece startupy tylko dla kobiet?