Ninowa, która pod silnym naciskiem wewnętrznej opozycji podała się do dymisji po majowych wyborach do PE, w niedzielę oświadczyła, że wycofuje się z tej decyzji i pozostaje na stanowisku. Za zdjęciem z porządku dziennego zjazdu sprawy jej dymisji zagłosowało 461 delegatów, a 186 było przeciw. Ninową poparło wiele regionalnych organizacji partyjnych.

Ninowa, pierwsza kobieta, która stoi na czele lewicy, zarzuciła wewnętrznej opozycji dążenie do zakulisowego dogadywania się z głównym oponentem - centroprawicową partią GERB premiera Bojko Borisowa i zmianę kursu.

„W ostatnich dniach spotykaliście się w restauracjach, kawiarniach i biurach, dogadywaliście się i kłóciliście się o to, jak podzielić schedę po Kornelii Ninowej. Powiem wam jednak, że jeszcze nie umarłam i masa spadkowa po mnie nie jest otwarta. Nie śpieszcie się, będziecie mieli inne możliwości, lecz nie teraz, nie na tym zjeździe” – oświadczyła. Jak podkreśliła, jej podstawowym argumentem za pozostaniem na stanowisku jest konieczność wewnętrznej stabilizacji partii przed wyborami samorządowymi na jesieni i likwidacja konfliktów mogących zagrozić samemu istnieniu BSP.

„Różne polityczne i ekonomiczne grupy lobbingowe ożywiły się, żeby opanować BSP, składam to oświadczenie z całą odpowiedzialnością. Tym biznesmenom, którzy pchają się do spraw partyjnych, powiem: pobawiliście się, zamknijcie wasze portfele, BSP nie jest na sprzedaż. (...) Niech kupcy opuszczą świątynię” – oświadczyła.

Reklama

Porażką wewnątrzpartyjnej opozycji okazało się też odrzucenie przez większość delegatów zmian reguł wyboru nowego lidera. Kadencja Ninowej upływa za rok i wówczas przewodniczącego ma wybierać cała partia, a nie jak dotychczas jej ścisłe kierownictwo. Przygotowanie do takich wyborów ma się rozpocząć tuż po wyborach samorządowych. Ich data nie jest jeszcze ustalona, prawdopodobnie odbędą się w październiku.

Wewnętrzna opozycja w BSP skupia się wokół poprzedników Ninowej - Michaiła Mikowa i Sergieja Staniszewa oraz grupy długoletnich działaczy partyjnych. Ostrym oponentem obecnej liderki jest biznesmen z Płowdiwu Georgi Gergow, mający bliskie powiązania z partią GERB. Ninowa, która stanęła na czele BSP w 2016 r., wprowadziła nowe reguły kandydowania na posłów, m.in. eliminując tzw. wiecznych posłów, którzy zasiadają w parlamencie przez więcej niż dwie kadencje.

W raporcie o sytuacji w partii wytknięto szereg błędów, jakie w ostatnich miesiącach popełniło kierownictwo BSP, lecz podkreślono, że o ciężkiej porażce w wyborach do Parlamentu Europejskiego nie można mówić. W Bułgarii BSP jako jedyna otrzymała więcej głosów niż w poprzednich eurowyborach i zwiększyła liczbę swych europosłów z czterech do pięciu.

„Przeciw BSP przeprowadzono intensywną kampanię medialną, mającą przekonać opinię publiczną, że lewica jest podzielona, moralnie rozdarta i politycznie bezsilna” - mówił bliski współpracownik Ninowej, Aleksander Simow.

Na zjeździe BSP ostrzegano, że następnym działaniem władz przeciwko opozycji będzie drastyczna, ponad 10-krotna obniżka dotacji państwowych dla partii politycznych, co utrudni lub wręcz uniemożliwi BSP utrzymanie powołanej rok temu telewizji partyjnej. Parlament powinien przegłosować nowelizację ustawy o dotacjach do końca czerwca.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)