Skandal związany z wyciekiem danych osobowych milionów Bułgarów przybiera na sile - we wtorek szef MSW Mładen Marinow i minister finansów Władisław Goranow potwierdzili, że informacja z wrażliwymi danymi o obywatelach pochodzi z serwerów urzędu podatkowego.

Chodzi o ogromną ilość danych osobowych obywateli Bułgarii, które kilkadziesiąt redakcji, organizacji i osób prywatnych otrzymało pocztą elektroniczną w poniedziałek wieczorem. Dane te zostały wysłane przez anonimowych hakerów, twierdzących, że cyberatak dotknął ponad 5 mln Bułgarów.

Goranow, który wypowiedział się po pilnie zwołanym rano przez premiera Bojko Borisowa posiedzeniu rady bezpieczeństwa przy rządzie, poinformował, że z bazy danych Krajowej Agencji Przychodów (NAP) wyciekło ok. 3 proc. danych. Do przestrzeni publicznej przedostały się nie tylko dane osobowe, lecz i informacje podatkowo-ubezpieczeniowe. Według ministra nie ma jednak niebezpieczeństwa dla pracy urzędu podatkowego i dalszego ściągania należnych podatków.

Zapewnił on, że „obywatele nie powinni się niepokoić, ponieważ informacje, które wyciekły, nie wystarczają do otrzymania informacji o całościowej sytuacji ekonomiczno-finansowej danej osoby”. Zdaniem Goranowa do systemu NAP włamano się za pośrednictwem usługi zezwalającej na złożenie drogą elektroniczną podania o zwrot podatku VAT. Obecnie ta usługa została dezaktywowana.

Minister poinformował, że Bułgaria zwróciła się o pomoc do europejskiej służby do walki z cyberatakami. Od 2017 r. Bułgarka Marija Gabriel zajmuje stanowisko komisarza Unii Europejskiej ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa.

Reklama

Według Goranowa nie ma przesłanek świadczących o rosyjskiej ingerencji w serwery bułgarskiej agencji podatkowej.

Przeciwnego zdania jest minister spraw wewnętrznych Mładen Marinow, w którego opinii chodzi właśnie o rosyjski cyberatak. Dane z serwera NAP znajdują się na rosyjskim serwerze - poinformował. Według niego atak jest bezpośrednio związany z poniedziałkową decyzją rządu Bułgarii o zakupie amerykańskich myśliwców F-16. (Decyzja w tej sprawie została ogłoszona jeszcze w kwietniu, a 11 lipca umowa została podpisana; w poniedziałek rząd zaaprobował przeznaczenie środków na tę transakcję.) Według rzecznika urzędu podatkowego informacje o włamaniu pochodzą z 29 czerwca.

Kilka godzin po wypowiedzi Mładenowa komercyjna telewizja Nowa poinformowała, że otrzymała maila od człowieka, twierdzącego, że to on włamał się do serwerów NAP. Twierdzi, że jest Rosjaninem żonatym z Bułgarką i że dokonywał takich włamań od 2011 r.

Prawdziwość tego oświadczenia nie została potwierdzona. Według rzecznika NAP atak przeprowadzono z zagranicy. Minister finansów nie wykluczył jednak, że mógł go dokonać sprawca w Bułgarii.

Odmienne od ministra finansów zdanie na temat skali i zagrożenia w związku z wyciekiem danych mają eksperci. Jeden z nich scharakteryzował wyciek jako „IT Czarnobyl”.

Według ekspertów i dziennikarzy specjalizujących się w nowych technologiach chodzi nie tylko o wrażliwe dane osobowe, takie jak adresy i numery identyfikacyjne obywateli, na podstawie których można dokonać wielu transakcji. Są to też dane o zadłużeniu czy graniu w gry hazardowe w internecie. W przestrzeni publicznej na trzy miesiące przed wyborami pojawiły się zbiory danych z list wyborczych, a także dane o wymianie informacji z zagranicznymi służbami podatkowymi i inne wrażliwe informacje, których można wykorzystać na wiele niebezpiecznych sposobów - ostrzegł wydawca portalu śledczego Biwoł Atanas Czobanow.

>>> Czytaj też: Czy spór między Chinami a USA spowolni gospodarkę?