"Jesteśmy przekonani, że żaden kraj nie może, ani nie powinien zdominować regionu Indo-Pacyfiku i współpracujemy z naszymi sojusznikami i partnerami, aby zaspokoić pilne potrzeby regionu w dziedzinie bezpieczeństwa" - powiedział dziennikarzom Esper, przebywający z wizytą w Australii.

"Jesteśmy również przeciwni niepokojącemu wzorowi agresywnego i destabilizującego zachowania ze strony Chin" - podkreślił szef Pentagonu. Wskazał w tym kontekście m.in. na "zbrojenie (przez Chiny) światowych zasobów", "stosowanie drapieżnej ekonomii i zadłużenia" czy "promowanie pod patronatem państwa kradzieży własności intelektualnej innych krajów".

Komentarze Espera w czasie jego pierwszej zagranicznej podróży na stanowisku szefa Pentagonu grożą eskalacją i tak już napiętych stosunków na linii Waszyngton-Pekin w związku z trwającą od roku wojną handlową - zwraca uwagę agencja Reutera.

W piątek sekretarz stanu USA Mike Pompeo potępił na forum Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) w Bangkoku - jak to ujął - "dekady złego zachowania" Chin, które utrudniały wolny handel.

Reklama

Esper i Pompeo spotkali się w niedzielę ze swoimi australijskimi odpowiednikami w Sydney na dorocznym forum bezpieczeństwa, na którym Stany Zjednoczone i Australia zobowiązały się wzmocnić sprzeciw wobec chińskich działań na Pacyfiku. USA i ich sojusznicy martwią się, że Chiny wykorzystują pomoc zagraniczną, aby zapewnić sobie większy wpływ na małe kraje regionu Pacyfiku, które kontrolują ogromne połacie bogatych w zasoby oceanów.

Minister spraw zagranicznych Australii Marise Payne podkreśliła znaczenie roli USA w zapewnieniu stabilności geopolitycznej regionu Pacyfiku. "Ważne jest, aby wzmocnić to, że bez silnego zaangażowania USA nie może istnieć region, którego wszyscy pragniemy, region, którego wszyscy naprawdę potrzebujemy" - powiedziała.

Australia to pierwszy etap tygodniowej podróży amerykańskiej delegacji wysokiego szczebla, która obejmuje także wizyty w Nowej Zelandii, Japonii, Mongolii i Korei Południowej.

Stosunki pomiędzy USA a Chinami stają w ostatnim czasie coraz bardziej napięte. Oba kraje od prawie roku toczą wojnę handlową i spierają się m.in. w sprawie Tajwanu, uznawanego przez ChRL za zbuntowaną prowincję, oraz Morza Południowochińskiego. Chiny uważają prawie całe Morze Południowochińskie za swoje własne terytorium, gdy roszczenia do poszczególnych jego obszarów zgłasza kilka innych państw regionu. Na spornym akwenie Chiny budują sztuczne wyspy, na których umieszczają przyczółki wojskowe. USA określają to jako militaryzację morza i podnoszą obawy, że bazy wojskowe mogą zostać użyte do ograniczenia swobody żeglugi na tym kluczowym dla międzynarodowego handlu akwenie, przez który co roku przepływają dobra warte ok. 5 bln USD. Pekin twierdzi, że instalacje wojskowe są konieczne do ochrony suwerenności Chin i zapewnia, że nie militaryzuje morza.

>>> Czytaj też: Rozstrzeliwanie biedy. Czy interwencje zbrojne USA rozwijają państwa "bronione"?