Prezydent Alaksandr Łukaszenka oświadczył w poniedziałek, że „Białoruś znalazła się w zapalnym punkcie i musi podejmować działania dla swojego bezpieczeństwa”. Jako przyczynę wskazał „zerwanie układu INF” o likwidacji rakiet średniego i krótszego zasięgu.

„Białoruś kategorycznie występuje przeciwko rozmieszczeniu takiej broni w Europie" – powiedział Łukaszenka podczas spotkania z szefem Państwowego Komitetu Przemysłu Wojskowego Ramanem Hałouczanką.

Według Łukaszenki po tym jak "zerwano” INF Białoruś „znalazła się w centrum uwagi”.

„Znajdując się w tym kotle, w tym zapalnym politycznym punkcie, nie możemy nie myśleć o zapewnieniu sobie bezpieczeństwa. Świat, niestety, nie stał się bezpieczniejszy. Widzimy to i musimy podejmować określone kroki” – powiedział.

Prezydent Białorusi wskazał, że jego kraj posiada już rakiety Polonez, które w podstawowej wersji mają zasięg do 200 km, a obecnie planuje stworzenie silniejszej broni.

Reklama

„Chodziło o zwiększenie zasięgu, mocy tych rakiet na bazie tego, co już mamy, doświadczenia naszych partnerów, przede wszystkim Chin, z którymi aktywnie współpracujemy w dziedzinie budowy rakiet” – podkreślił Łukaszenka.

Traktat INF został podpisany w 1987 roku przez przywódców USA Ronald Reagana i ówczesnego ZSRR Michaiła Gorbaczowa w Waszyngtonie i dotyczy pocisków o zasięgu od 500 do 5500 km.

Wbrew INF Rosja rozmieściła nowe pociski manewrujące SSC-8, będące lądową wersją bazujących na okrętach podwodnych pocisków SSN-21 Sampson. W odpowiedzi Stany Zjednoczone najpierw zawiesiły swój udział, a następnie wycofały się z układu.

Według białoruskiego MSZ zakończenie działania układu INF „poważnie szkodzi bezpieczeństwu międzynarodowemu i stabilności strategicznej, tworząc przesłanki do wyścigu zbrojeń w różnych regionach świata, przede wszystkim w Europie”.

>>> Czytaj też: Premier Johnson: Iran jest odpowiedzialny za ataki na saudyjskie rafinerie