Największa od 50 lat góra lodowa, ważąca 315 mld ton, oderwała się od lodowca szelfowego Amery we wschodniej części Antarktydy. Całkowita powierzchnia bloku lodu wynosi1636 km kw., co oznacza, że jest ponad trzykrotnie większa niż powierzchnia Warszawy.

Gabaryty tej góry lodowej - nazwanej technicznie D28 - oznaczają, że trzeba ją będzie monitorować i śledzić, gdyż może zagrażać żegludze - informuje Australian Antarctic Division.

Zdjęcia bryły lodu przed i po oderwaniu się od głównego masywu wykonał należący do UE satelita Sentinel-1.

Amery jest trzecim co do wielkości lodowcem szelfowym Antarktydy. Lodowiec szelfowy stanowi brzeżną część lądolodu, która unosi się swobodnie na powierzchni wody, podczas gdy jego podstawa jest zanurzona. Powierzchnia lodowca szelfowego jest niemal zupełnie płaska i na ogół kończy się lodowym klifem, stanowiącym czoło lodowca, od którego oddzielają się góry lodowe. Poprzedni duży fragment lodu oderwał się od lodowca Amery w latach 1963–64.

D28 od masywu głównego oddzielił się w końcu września. Doszło do tego nieopodal miejsca, które naukowcy uważnie obserwują od ok. 20 lat, spodziewając się właśnie podobnego wydarzenia. Obserwowane przez siebie miejsce - nazywali nieformalnie Loose tooth ("luźnym mleczakiem") z powodu jego podobieństwa na zdjęciach satelitarnych do kształtu mlecznego zęba - i coraz luźniejszego związku z główną masą lodowca.

Reklama

Loose tooth wciąż jednak trzyma się masywu, oderwał się natomiast D28. "W porównaniu z mleczakiem - to trzonowiec" - opisuje w rozmowie z BBC prof. Helen Fricker z Scripps Institution of Oceanography, komentując kształt i stosunek wielkości.

"Niesamowite jest obserwowanie cielenia się lodowca po tylu latach. Wiedzieliśmy, że w końcu do tego dojdzie, choć nie dzieje się to dokładnie w miejscu, gdzie się spodziewaliśmy" - powiedziała.

Badaczka podkreśla, że oderwanie się góry lodowej nie ma związku ze zmianami klimatu. Gromadzone od lat 90. dane satelitarne wskazują na to, że pomiędzy lodowcem Amery a jego otoczeniem zachowana jest równowaga, choć latem lodowiec faktycznie intensywnie topnieje.

"Nie sądzimy, by wydarzenie to miało związek ze zmianami klimatu. To część normalnego cyklu życiowego lodowca szelfowego, kiedy co 60-70 lat dochodzi do odrywania się potężnych mas lodu" - mówi prof. Fricker.

Według glacjologa Australijskiego Programu Antarktycznego, dr. Bena Galton-Fenziego oddzielenie się lodowca nie wpłynie bezpośrednio na poziom morza. "Cały lodowiec już wcześniej zanurzony był w wodzie - trochę tak, jak kostka lodu w szklance wody" - mówi.

"Choć w Antarktyce wiele jest powodów do niepokoju, to ten konkretny lodowiec nie jest powodem do alarmu" - potwierdza Fricker.

Obliczono, że D28 ma ok. 210 m grubości i zawiera ok. 315 miliardów ton lodu. Dlatego naukowcy nie wykluczają, że oderwanie się tak dużej góry lodowej zmieni geometrię nacisków na czole lodowca. Może to wpłynąć na powstawanie pęknięć czy nawet na stabilność Loose Tooth.

>>> Czytaj też: Upadek Thomasa Cooka to upadek całej gospodarki kraju? Gambia walczy o PKB