Prezydent Rosji Władimir Putin zaproponował we wrześniu przywódcom światowym przyjęcie moratorium na rozmieszczanie pocisków rakietowych pośredniego i średniego zasięgu. Inicjatywa ta, skierowana m.in. do NATO nie została dobrze przyjęta, m.in. przez to, że Moskwa proponuje moratorium w czasie, gdy sama już rozmieściła uzbrojenie, na europejskiej części swego terytorium.

"NATO jest zainteresowane ścieżką kontroli zbrojeń, rozbrojenia i nieproliferacji, czyli powrotem do takiego porozumienia jak INF. Ale porozumienie to nie może powodować, że Rosja zatrzymuje to, co ma obecnie, a NATO nie będzie prowadziło żadnych działań. To prowadziłoby do zakonserwowania rosyjskiej przewagi" - powiedział PAP w Brukseli Szatkowski.

Jak zaznaczył ewentualne porozumienie musiałoby zapewniać powrót do stanu równowagi po obu stronach. Wskazał, że jest też pytanie o to, kogo taka umowa miałaby objąć. Na początku sierpnia przestał obowiązywać podpisany przez USA i ZSRR w 1987 r. układ rozbrojeniowy INF, dotyczący rakiet pośredniego i średniego zasięgu ze względu na nieprzestrzeganie jego zapisów przez Rosję.

"W 1987 r. były dwa państwa, które dysponowały tego rodzaju bronią. Teraz mamy takich państw znacznie więcej. Szczególnie Amerykanie mocno artykułują, że nie mogą być związani porozumieniem, jeśli wiele innych krajów będzie rozwijało takie środki" - zauważył stały przedstawiciel Polski przy Sojuszu Północnoatlantyckim.

Reklama

W stolicach państw NATO można usłyszeć głosy, że nowy traktat rozbrojeniowy dotyczący rakiet pośredniego i średniego zasięgu powinien uwzględniać nie tylko Rosję i USA, ale również Chiny.

"Są kraje, które mają rozbudowane potencjały lądowych pocisków balistycznych, czy manewrujących krótkiego i średniego zasięgu" - zauważył ambasador unikając wymieniania z nazwy któregokolwiek z państw.

Szatkowski ocenił, że po wymianie więźniów między Rosją a Ukrainą do jakiej doszło na początku września na Zachodzie jest klimat "zapotrzebowania na odwilż" w stosunkach z tym krajem. Po rosyjskiej agresji na Ukrainę w 2014 r. NATO zawiesiło współpracę wojskową z Rosją, a dialog polityczny w ramach Rady NATO-Rosja został de facto ograniczony do spotkań ambasadorów.

W Sojuszu Północnoatlantyckim nie ma jednak kroków w kierunku zmiany obecnego stanu rzeczy. "Na razie żaden z sojuszników nie podważa decyzji dotyczących dialogu z Rosją" - zaznaczył polski przedstawiciel przy Sojuszu.

Ambasador podkreślił, że niezależnie od tego, czy na poziomie politycznym miałby się coś zmienić, to NATO jako sojusz wojskowy musi być gotowy do odstraszania przeciwnika. "To nie jest tylko kwestia klimatu politycznego, czy nawet złamania prawa międzynarodowego. To jest też kwestia wojskowej równowagi sił, która nie może ignorowana. Klimat się może zmienić, ale zdolności wojskowych nie buduje się w ciągu paru tygodni" - zauważył dyplomata.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka i Łukasz Osiński (PAP)