Za rezolucją głosowało 403 kongresmenów. Przeciwnych jej było 16.

Oznacza to, że zdecydowana większość Republikanów, partii prezydenta, głosowała za wezwaniem do sankcji. Liczni przedstawiciele tego ugrupowania już wcześniej krytykowali Trumpa za wycofanie wojsk USA z północnej Syrii, a potem zniesienie sankcji na Ankarę. Uznawali to za zdradę dowodzonych przez Kurdów Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF), dotychczasowych sojuszników Waszyngtonu w walce z Państwem Islamskim (IS).

W reakcji na głosowanie w Waszyngtonie MSZ w Ankarze stwierdził, że rezolucja ta nie jest zgodna z wynegocjowanym między Turcją i USA 17 października wstrzymaniem tureckiej ofensywy w Syrii. Wezwało też stronę amerykańską do unikania kroków, które doprowadzą do pogorszenia obustronnych relacji.

Przedmiotem sporu jest rozpoczęta na początku października ofensywa wojsk tureckich i wspierających je oddziałów na zamieszkaną głównie przez Kurdów syryjską Rożawę, czyli Autonomiczną Administrację Północnej i Wschodniej Syrii. Ankara od dawna zapowiadała taką ofensywę. Do momentu stacjonowania w tym regionie wojsk amerykańskich nie decydowała się jednak na atak na pozycje SDF. Po zarządzeniu przez Trumpa wycofania oddziałów USA Turcja rozpoczęła jednak w październiku inwazję na autonomiczny de facto region; decyzję prezydenta Stanów Zjednoczonych wielu uznało za "zielone światło" dla operacji Ankary.

Reklama

W tureckiej ofensywie zginęło już kilkuset bojowników i cywilów. Władze w Ankarze zobowiązały się do walki z terrorystami IS, ale wielu więzionych przez SDF dżihadystycznych bojowników zdołało uciec podczas operacji, część z nich była celowo uwalniana przez wspierające Turcję oddziały. W niewoli SDF znajdują się wciąż tysiące bojowników IS i członków ich rodzin.

Władze w Ankarze uważają kurdyjskich bojowników z Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG), stojących na czele SDF, za terrorystów z powodu ich powiązań ze zdelegalizowaną w Turcji separatystyczną Partią Pracujących Kurdystanu. YPG były jednak przez ostatnie pięć lat najważniejszym sojusznikiem USA w walce z Państwem Islamskim.

Z Waszyngtonu Mateusz Obremski(PAP)