Indie doświadczają obecnie stagflacji. Wzrost gospodarczy jest najniższy od ponad dekady, a napędzana przez wzrost cen żywności inflacja znajduje się powyżej celu tamtejszego banku centralnego. Kolejny problem to społeczny niepokój wywołany przez nowe restrykcyjne prawo dotyczące obywatelstwa.

Rząd Modiego nie ma zbyt wielu dobrych wyjść z tej trudnej sytuacji. Spadają przychody budżetowe, limity budżetowe są napięte. Wysoka inflacja w handlu detalicznym oraz ryzyko wzrostu cen ropy naftowej zamykają drzwi do dalszych obniżek stóp procentowych.

Po ukazaniu się danych na temat inflacji wzrosły rentowności indyjskich obligacji skarbowych. Papiery 10-letnie są teraz oprocentowane na poziomie 6,7 proc. Inflacja w sprzedaży hurtowej wyniosła w zeszłym miesiącu 2,59 proc. (i była najwyższa od 7 miesięcy).

Co poszło nie tak? W centrum problemów Indii znajduje się załamanie konsumpcji, które nastąpiło po serii złych decyzji rządu. Chodzi na przykład o chaotyczne wdrożenie jednolitego podatku od towarów i usług, kryzys kredytowy, który został wywołany i pogłębiony zapaścią sektora parabankowego, kluczowego dostawcy małych pożyczek dla milionów konsumentów i przedsiębiorstw.

Reklama

Konsumpcja stanowi w Indiach około 60 proc. PKB. Firmy likwidują miejsca pracy i rezygnują z inwestycji. Nastroje wśród konsumentów są minorowe. Niestabilność cen ropy naftowej może dodatkowo uderzyć w konsumpcję. Wzrost gospodarczy w roku fiskalnym (kończącym się 31 marca) ma spowolnić do 5 proc.

- Jesteśmy naprawdę bardzo blisko zanurzenia się w poważnej recesji. Kluczowym problemem w indyjskiej gospodarce jest popyt – powiedział laureat Nagrody Nobla Abhijit Banerjee.

>>> Polecamy: "Bild" krytykuje nadwyżkę budżetową Niemiec. "Zwykli obywatele nie mają z niej korzyści"