Dwoje pacjentów przebywających w szpitalu Bichat to para chińskiego pochodzenia, która po przyjeździe do Francji nie miała objawów zarażenia. Osoby te „mają się dobrze” - zapewnili lekarze.

W ciągu ostatnich 24 godzin na pogotowie zgłosiło się około 30 osób, które zadzwoniły na telefon alarmowy służby ratunkowej SAMU - poinformował Pierre Carli, szef oddziału SAMU w Paryżu. Osoby te przechodzą badania diagnostyczne.

Dyrektor oddziału zakaźnego szpitala Bichat, prof. Yazdan Yazdanpanah, poinformował, że śmiertelność wśród zarażonych koronawirusem „wydaje się mniejsza niż w przypadku wirusa SARS” i wynosi około 5 proc. w porównaniu z 10 proc. u chorych na SARS.

Yazdanpanah uważa, że pojawią się wkrótce inne przypadki zarażonych, „ale prawdopodobieństwo (wybuchu) epidemii jest niskie zarówno we Francji, jak i w Europie”.

Reklama

„Kontakt z pacjentem z Bordeaux zarażonym chińskim koronawirusem miało od 10 do 15 osób. Część z nich zgłosiła się do szpitali” – poinformował w komunikacie prasowym w sobotę burmistrz Bordeaux Nicolas Florian.

„Osoby te przechodzą badania. W związku z przypadkiem koronawirusa w Bordeaux wszystkie władze publiczne i służba zdrowia zostały zmobilizowane” – dodał.

Florian poinformował, że pacjent z Bordeaux to 48-letni Francuz chińskiego pochodzenia, pracujący w branży winiarskiej, który często podróżował do Chin. W czwartek zgłosił się do szpitala w Bordeaux z gorączką i kaszlem. Został umieszczony w izolatce na oddziale chorób zakaźnych. Mężczyzna przyjechał do Francji 22 stycznia po kilku dniach pobytu w Chinach. Wylądował na lotnisku Bordeaux-Merignac.

„Nie możemy panikować, ale musimy być czujni” - oświadczył stwierdził burmistrz, podkreślając, że w Bordeaux nie było żadnych innych przypadków zarażenia koronawirusem.

„Jesteśmy w kontakcie ze szpitalem i służbami w czasie rzeczywistym i, jeśli zajdzie potrzeba, zmobilizujemy wszystkie służby w Bordeaux" - zapewnił Florian, który jest również przewodniczącym rady nadzorczej centrum szpitalnego.

W Bordeaux zostały odwołane obchody chińskiego Nowego Roku, które miały się odbyć w niedzielę.

Francuskie służby dyplomatyczne prowadzą rozmowy z chińskimi władzami na temat repatriacji obywateli Francji zatrzymanych przez chińskie władze w Wuhan. Konsulat poprosił przebywających w regionie Wuhan Francuzów i ich małżonków o zgłaszanie chęci wyjazdu. Nie ma jednak gwarancji, że zostaną repatriowani. Nie podano daty ewentualnej ewakuacji. Dziennik „Le Figaro” pisze, że Francuzi w Wuhan mają zostać poddani kwarantannie.

Francuski producent samochodów PSA ogłosił w sobotę, że zdecydował repatriować swoich pracowników oraz ich rodziny z regionu Wuhan. Grupa ta liczy 38 osób - poinformował koncern w komunikacie prasowym.

Akcja ewakuacji jest koordynowana z chińskimi władzami i francuskim konsulatem generalnym – poinformował koncern. „Jednocześnie grupa PSA i jej chiński partner DFM są w pełnej gotowości do wdrożenia wszystkich środków w celu zapewnienia opieki chińskim pracownikom, co jest realizowane w pełnej współpracy z chińskimi władzami” – dodała firma w komunikacie.

W sobotę wieczorem francuskie ministerstwo zdrowia poinformowało, że na paryskim międzynarodowym lotnisku Roissy-Charles de Gaulle utworzone zostanie w poniedziałek medyczne "centrum przyjęć"; jego zadaniem będzie zajęcie się osobami, u których pojawiają się symptomy zarażenia wirusem.

Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)