Na razie śmiertelność w wyniku zarażenia koronawirusem z Wuhan nie jest jeszcze wysoka, wynosi 2 proc. populacji zarażonych, ale być może ten odsetek się zwiększy – uważa prof. Grażyna Cholewińska-Szymańska, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych.

Profesor w rozmowie w TVN24 powiedziała, że testy diagnostyczne, których jeszcze w Polsce brakuje, w ciągu 2-3 dni powinny dotrzeć do Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie. Pozwolą one na identyfikowanie tego nowego wirusa.

Jej zdaniem, pomimo rosnącej i niepokojącej liczby zgonów, na razie ten odsetek jest stosunkowo niewielki w porównaniu ze statystykami związanymi ze śmiertelnością w wyniku epidemii wirusa eboli. Liczba zgonów, według oficjalnych danych, wywołana nowym koronawirusem na koniec dnia we wtorek wyniosła 132, a liczba zakażonych wzrosła do 5 974.

„To nie jest jeszcze największa liczba zgonów, bo pamiętamy niedawną epidemię eboli, gdzie śmiertelność wynosiła 60 proc., w niektórych momentach doszła do 90 proc. Tutaj na początku WHO podało śmiertelność 2 proc. Być może ten odsetek się zwiększy, bo widzimy, że chorują ludzie starzy, którzy mają wyczerpany system immunologiczny, z obciążeniami chorobowymi w układzie oddechowym” – wyjaśniła.

Równocześnie profesor wytłumaczyła, że w przypadku chorób wysoce zakaźnych, jakimi były ebola, SARS, a teraz nowy koronawirus, nie ma „leku specyficznego”. Pacjentów leczy się objawowo. „Hamujemy kaszel, poprawiamy oddech, robimy mechaniczną wentylację po to, żeby dostarczyć tlen pacjentowi. Podajemy kroplówki i podejmujemy inne działania z obszaru intensywnej terapii” – wyjaśniła.

Reklama

Przy okazji przypomniała, jak ma postępować pacjent, który podejrzewa, że zaraził się koronawirusem, a przebywał w Chinach lub miał kontakt z taką osobą. Tym bardziej, że choroba może postępować bardzo błyskawicznie.

„Choroba ma charakter bardzo dynamiczny i szybko te objawy się nasilają. W ciągu godzin może dojść do ciężkiej niewydolności oddechowej, która wymaga właśnie podłączenia do respiratora i warunków intensywnej terapii. I trochę dmuchając na zimne każdy przypadek, który demonstruje objawy kliniczne, powinien być hospitalizowany, a te najbardziej podejrzane o to zakażenie osoby są hospitalizowane w Warszawie – w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym” - powiedziała profesor.

Dodała, że szpital ten dysponuje specjalistyczną infrastrukturą do leczenia chorób o wysokiej zakaźności. Pracuje też w nim przeszkolony personel medyczny.

Natomiast jeśli chodzi o diagnozę koronawirusa w Polsce, to zdaniem profesor jest „pewna potyczka diagnostyczna” – nie ma obecnie testów do identyfikacja tego nowego typy wirusa. Uspokoiła jednak, że szpital w ciągu 2-3 dni je otrzyma.

„Obecnie w Polsce nie mamy testów do identyfikacji tego typu wirusa. Na razie w Europie są dwa laboratoria – w Berlinie i Rotterdamie. Aczkolwiek szpital, w którym pracuję, zamówił te testy i myślę, że w ciągu 2-3 dni te testy będą. Będziemy mogli identyfikować, tu w Polsce na miejscu te przypadki” – zaznaczyła.

Dodała też, że każdy potwierdzony przypadek zarażenia szpital musi zgłaszać do odpowiedniego pionu sanitarnego i rejestracji międzynarodowych.

>>> Czytaj też: Alarm w turystyce i cios w rynki finansowe. Wirus z Wuhan może zachwiać światową gospodarką