Według portalu jeszcze kilka dni temu w budownictwie nie odczuwało się negatywnych skutków pandemii i prace trwały niemal pełną parą. Stopniowo okazywało się jednak, że brakuje pracowników, którzy wrócili do swoich krajów w związku z zamknięciem granic albo rezygnują z pracy ze względu na podeszły wiek.

Zdaniem prezesa Krajowego Związku Przedsiębiorców Budowalnych (EVOSZ) Laszlo Kojiego coraz więcej podwykonawców zawiesza prace i zaczyna brakować wykwalifikowanych pracowników, szczególnie w Budapeszcie, gdyż coraz częściej nie chcą oni dojeżdżać do stolicy z powodu epidemii.

Problem stanowi również to, że spośród 355 tys. pracowników branży budowalnej około 15 tys. stanowili pracownicy tymczasowi z Serbii i Ukrainy. Część z nich mogą zastąpić Węgrzy powracający z Zachodu z powodu pandemii, ale według Kojiego „widać, że przygotowanie nowych prac posuwa się wolniej i coraz więcej projektów staje”.

EVOSZ szacował w styczniu, że budownictwo wykona w tym roku zamówienia na sumę około 4 bln ft (11 mld euro), co oznaczałoby średnią 300-350 mld ft na miesiąc, ale już w marcu rzeczywista kwota była o połowę niższa – powiedział Koji.

Reklama

Koji podkreślił, że w mniejszych firmach osobiste ustalenia należały do porządku dziennego i przedsiębiorcy nie są przyzwyczajeni do kontaktu online. Teraz wiele osób rezygnuje z kontaktów na żywo i odwołuje spotkania, przez co coraz trudniej koordynować pracę.

Opóźnia się również wydawanie potwierdzeń wykonania robót, a co za tym idzie wystawiania faktur, to zaś z kolei może prowadzić do zwłoki w wypłacie wynagrodzenia, a tym samym do pogorszenia płynności firmy.

Dyrektor firmy Biggeorge Property Tibor Nagygyoergy oszacował, że podwykonawcy stracili około 15-20 proc. pracowników: robotników z zagranicy oraz starszych Węgrów, którzy nie chcą teraz podejmować się pracy z powodu koronawirusa.

Dyrektor zatrudniającej 2 tys. osób Grupy KESZ Tamas Vida oznajmił zaś, że pandemia odbiła się przede wszystkim na dostawach materiałów budowlanych, które spowolniły; trudniej teraz o sprowadzanie ich z Zachodu, a poza tym spadek kursu forinta sprawił, że stały się droższe.

Według Kojiego w zeszłym roku 60 proc. zamówień w budownictwie pochodziło od państwa. Jak szacuje, branża potrzebowałaby rządowego i samorządowego pakietu inwestycyjnego wartości 500 mld ft (1,4 mld euro), by uniknąć masowych zwolnień.

Ogłaszając w poniedziałek program obrony gospodarki przed skutkami pandemii, premier Viktor Orban wymienił budownictwo wśród branż najbardziej dotkniętych obecnym kryzysem, które będą wymagały pomocy w odrodzeniu.

>>> Czytaj też: Prawie bilion dol. dla gospodarki. Premier Japonii ogłosił plan stymulacyjny