Kanadyjskie PKB spadło w pierwszym kwartale o 2,1 proc. w porównaniu z końcem 2019 r. Ten największy od 2009 r. kwartalny spadek oznacza w urocznionym ujęciu spadek o 8,2 proc. Dla porównania – amerykański PKB, liczony w podobnym ujęciu, spadł o 5 proc. - podał w piątek kanadyjski urząd statystyczny Statistics Canada. Tylko w marcu PKB Kanady spadł o 7,2 proc., co jest najgorszym wynikiem od 1961 r.

Spadek PKB w pierwszym kwartale br. związany jest przede wszystkim z zamknięciem wielu firm w marcu w związku z kryzysem Covid-19 i zmniejszonymi wydatkami gospodarstw domowych, ale także z innymi wydarzeniami, takimi jak blokady linii kolejowych w lutym. Statystycy wskazali, że wydatki gospodarstw domowych w pierwszym kwartale spadły o 2,3 proc. i był to najostrzejszy kwartalny spadek zarejestrowany przez Statistics Canada.

Jak podała agencja The Canadian Press, sześć największych kanadyjskich banków zwiększyło rezerwy na złe kredyty o 10,9 mld CAD.

Canada Mortgage and Housing Corporation (CMHC), rządowa agencja wspierająca budownictwo mieszkaniowe, prognozuje spadek liczby transakcji kupna domów i mieszkań o 19 proc. do nawet 29 proc. W opublikowanym w środę komunikacie CMHC napisała, że „rynek nieruchomości doświadczy historycznej recesji w 2020 r.”, a ceny spadną średnio o 9 do 18 proc., zanim zaczną się wzrosty w pierwszym kwartale 2021 r.

Reklama

Kryzys Covid-19 dotknął też statystyków – piątkowy komunikat Statistics Canada wskazuje na opóźnienia w pozyskiwaniu danych do analiz.

Kanadyjska gospodarka otwiera od początku maja, media już kilka tygodni temu informowały o grupie ministrów pracujących nad planami pokryzysowymi, wybranych ze względu na swoje doświadczenia z „zieloną” gospodarką. W piątek dziennik „The Globe and Mail” podawał, że rząd korzysta z doradztwa Boston Consulting Group.

Na razie budżet zapewnia przede wszystkim kolejne programy pomocowe. W piątek premier Justin Trudeau poinformował, że 650 mln CAD rząd przeznaczy na pomoc dla Indian, Inuitów i Metysów, szczególnie tych, którzy mieszkają w społecznościach oddalonych od większych ośrodków. Na pomoc złożyć się mają środki na potrzeby medyczne, wydatki na ośrodki pomocy dla kobiet, jak i bezpośrednie wsparcie w pokryciu wydatków na życie i rachunki.

Jednym z największych programów pomocowych w Kanadzie jest od kwietnia Canadian Emergency Response Benefit (CERB), łatwe w uzyskaniu świadczenie 2 tys. CAD, wypłacane co 4 tygodnie przez łącznie 16 tygodni. Wnioski złożyło ponad 8,1 mln osób, a wypłaty sięgnęły prawie 38,5 mld CAD. Rząd wstępnie planował wydatki na CERB wynoszące 35 mld CAD, zakładając, że w miarę uruchamiania gospodarki więcej osób skorzysta ze świadczenia przekazywanego firmom na pokrycie wynagrodzeń, subwencji do płac przekazywanej także po to, by utrzymać związki pracowników z firmą.

Jednak to CERB nadal jest bardziej wykorzystywany niż subwencja do płac i zasiłki dla bezrobotnych; już w minionych miesiącach stał się dla wielu kanadyjskich komentatorów podstawą do pytań o wprowadzenie powszechnego dochodu gwarantowanego. Premier Justin Trudeau dotychczas nie ustosunkował się do tych pytań, podkreślając, że rząd koncentruje się na bieżącej pomocy. Jednak, jak podała The Canadian Press, gubernator banku centralnego Kanady Stephen Poloz powiedział w czwartek, że program taki jak CERB będzie pomocny także w przyszłości, ponieważ w razie kolejnego kryzysu Bank of Canada będzie miał mniejsze pole manewru w polityce monetarnej; wskazał, że Kanada jest obecnie w czasach niskich stóp procentowych. Poloz podkreślił, że rośnie przekonanie, że dobrze skonstruowane i działające z automatu programy wsparcia takie jak CERB będą korzystnym rozwiązaniem, bez potrzeby uchwalania specjalnych ustaw.

„To działa szybciej niż zasiłki dla bezrobotnych. Dodanie takiego narzędzia sprawi, że rozwiązania fiskalne będą bardziej przygotowane na cykle koniunkturalne” - powiedział Poloz.

Z Toronto Anna Lach (PAP)

>>> Czytaj też: Europejski fundusz odbudowy. Reuters: Polska wśród państw, które dostaną najwięcej [WYLICZENIA]