Aluminium należało de metali, które do tej pory tylko wybiórczo były w stanie uczestniczyć w tegorocznej hossie na rynkach surowców przemysłowych. Większe wzrosty przeplatały się bowiem z dużymi korektami, przynajmniej do końca maja. Od ostatnich dni minionego miesiąca, ceny aluminium zaczęły bardzo szybko rosnąć. Rynek w zasadzie jednym tchem pokonał opory na poziomach 1560 USD i 1603 USD za tonę i cena wzrosła w okolice 1635 USD za tonę – najwięcej od początku grudnia 2008 i 300 USD więcej niż jeszcze 28 maja.

To m.in. zasługa zapowiedzi United Co. Rusal, który oczekuje wyraźnego wzrostu cen wobec odradzającego się popytu i faktu, iż wielu producentów znacznie ograniczyło produkcję. Te słowa potwierdza fakt, iż rzeczywiście Rio Tinto chce ponownie uruchomić produkcję w nowozelandzkiej kopalni, która została zawieszona w listopadzie minionego roku.

Również amerykańska Alcoa potwierdza wzrost popytu na metal. Pomimo ostatnich dynamicznych wzrostów metal ciągle znajduje się bardzo daleko od maksimów – powyżej 3300 USD w lipcu 2008 i maju 2006. Kolejny potencjalny opór to poziom 1720 USD. Tymczasem z ważnym oporem poradził sobie rynek miedzi, gdzie wzrosty od kilku miesięcy są zdecydowanie bardziej konsekwentne. Wczoraj miedź zatrzymała się na poziomie 5180 USD za tonę – 38,2% zniesieniu zeszłorocznych spadków (a także dołek z początku 2007 roku). Dziś rano tona kosztuje już jednak 5210 USD. To potwierdzenie siły popytu na tym metalu