Sanders był ostatnim przeciwnikiem Bidena w rywalizacji o nominację Partii Demokratycznej w zaplanowanych na 3 listopada amerykańskich wyborach prezydenckich. Głosi on progresywne i socjalistyczne poglądy; cieszy się sporym poparciem wśród młodych wyborców. Biden uznawany jest za faworyta partyjnego establishmentu.

"Potrzebujemy cię w Białym Domu. Zrobię wszystko, co mogę, by to się wydarzyło, Joe" - powiedział Sanders w trakcie poniedziałkowej wideorozmowy obu polityków. Nazwał przy tym prezydenta USA Donalda Trumpa "najniebezpieczniejszym prezydentem we współczesnej historii USA" i skrytykował go za spóźnione - w jego ocenie - działania administracji dotyczące epidemii koronawirusa.

"Dziś proszę wszystkich Amerykanów - każdego Demokratę, każdego niezależnego, wielu Republikanów, byśmy stanęli razem w kampanii, by wesprzeć twoją kandydaturę, którą popieram" - dodał Sanders, zwracając się do Bidena. Poparcie ze strony socjalistycznego senatora były wiceprezydent uznał za "wielką sprawę".

Po wycofaniu się w środę z wyścigu o Biały Dom Sandersa Biden jest teraz jedynym pretendentem do nominacji Demokratów. Otrzyma ją prawdopodobnie na przełożonej z powodu koronawirusa na sierpień partyjnej konwencji.

Reklama

Senator z Vermontu zakończył kampanię, uznając, że w prawyborach Biden ma nad nim tak dużą przewagę, że nie może liczyć na jej zniwelowanie. Starania o Biały Dom "wypromowały (Sandersa) jako bojownika o prawa klasy pracującej, wzorzec amerykańskiego liberalizmu i lidera samozwańczej rewolucji politycznej" - komentował tę decyzję dziennik "New York Times".

77-letni Biden od kilku tygodni wykonuje gesty w kierunku progresywnego skrzydła partii. Pochlebnie wypowiadał się o Sandersie, oceniając, że socjalista "nie tylko prowadził kampanię, ale stworzył ruch". Były wiceprezydent obiecał również, że niektóre koncepcje Sandersa zostaną włączone do jego programu.

Gdyby nie kampanie innych lewicowych kandydatów – zauważają eksperci - to Biden mógłby być nazywany najbardziej progresywnym kandydatem w historii USA. W jego programie można znaleźć takie postulaty, jak potrojenie ulgi podatkowej na dziecko, darmowa edukacja wyższa dla większości Amerykanów czy płaca minimalna w wysokości 15 USD na godzinę. Prawdopodobny nominat partyjny Demokratów zapowiedział też, że w przypadku wyborczej wygranej jego wiceprezydentem będzie kobieta.

Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)