Prowincja Phuket, na którą składa się m.in. popularna wśród turystów wyspa o tej samej nazwie, zamknęła w poniedziałek granice morskie i lądowe. Jak poinformował gubernator prowincji Phakaphong Tavipatana, od 10 kwietnia ma zostać zamknięta także przestrzeń powietrzna nad tą częścią kraju. Ograniczenia mają obowiązywać do końca kwietnia.

Władze prowincji twierdzą, że stała się ona celem turystów zmuszonych do pozostania w Tajlandii po anulowaniu ich lotów powrotnych i obawiają się, że może to wpłynąć na rozprzestrzenienie się tam zachorowań na Covid-19.

Według tajlandzkiego ministerstwa zdrowia w Phuket zidentyfikowano dotąd 49 zakażeń nowym koronawirusem, co czyni z prowincji drugie po Bangkoku największe ognisko zachorowań w kraju. Decyzja o blokadzie uderzy jednak w miejscowych. Według Banku Tajlandii 56 proc. wszystkich zatrudnionych w regionie pracuje w turystyce albo branżach z nią związanych.

W całej Tajlandii od czwartku obowiązuje stan wyjątkowy. Zakazane są zgromadzenia publiczne, a kraju nie mogą odwiedzać cudzoziemcy. Nieczynnych jest wiele firm, a rząd odradza podróże między prowincjami.

Reklama

W poniedziałek Tajlandia potwierdziła 136 nowych zachorowań na Covid-19 i dwa nowe zgony. Podnosi to liczbę zarejestrowanych chorych do 1524, zaś zgonów – do dziewięciu.

Filipiny zamienią szpitale wojskowe, obiekty sportowe, szkoły oraz kościoły w tymczasowe centra kwarantanny – poinformował w poniedziałek szef resortu zdrowia Francisco Duque III. Duque dodał, że na temat przekształcania kościołów w miejsca izolacji porozmawia z biskupem pomocniczym Manili Broderickiem Pabillo.

17 marca władze Filipin umieściły całą, największą w kraju i zamieszkałą przez połowę ludności wyspę Luzon pod rygorystyczną kwarantanną. Do poniedziałku na Filipinach potwierdzono 1546 zakażeń nowym koronawirusem i 78 zgonów. Ponad 40 pacjentów z Covid-19 wróciło do zdrowia.

Tomasz Augustyniak (PAP)