Ogólnoświatowa panika związana z wybuchem pandemii koronawirusa i agresywne działania banków centralnych sprawiły, że popyt na złoto wystrzelił w górę. I chociaż dosłownie tysiące ton sztabek tego metalu znajdują się w skarbcach całego świata, to dostęp do surowca, tam gdzie jest aktualnie najbardziej potrzebny, jest mocno ograniczony.

Dziennikarze Bloomberga podają cztery powody, dla których rynek tego surowca został przewrócony przez koronawirusa do góry nogami.

1. Kultowy status metalu

Złoto jest postrzegane od zawsze jako nośnik wartości. Inwestorzy zakładają, że nawet jeśli firmy, instytucje finansowe i państwa rozpadną się, to szlachetny kruszec jest praktycznie niezniszczalny, więc dokonują zamiany innych aktywów na złoto, które nie straci na wartości. Dla inwestorów instytucjonalnych, takich jak zarządzający funduszami inwestycyjnymi, złoto jest amortyzatorem strat poniesione na inwestycjach w inne aktywa. Rządy traktują z kolei ten metal jako uniwersalną walutę, która może stanowić bufor dla krajowych rezerw.

Reklama

2. Problemy rafinerii

Znaczna część globalnych zasobów złota jest przechowywana w skarbcach w Londynie, Szwajcarii i Nowym Jorku. Największym depozytariuszem jest nowojorski Fed, który dzierży 497 tys. sztabek złota. Londyn może się pochwalić 400 tysiącami. Inne skarbce są obsługiwane przez banki i firmy logistyczne. Rynek złota łączy te huby z kopalniami metalu na całym świecie i rafineriami, które skupują rudy złota od górników, a następnie poddają je obróbce i przetwarzają na sztabki i monety różnej wielkości – w zależności od tego, na jaką formę kruszcu jest największy popyt. Trzy największe rafinerie znajdujące się w Szwajcarii zostały w tym tygodniu zmuszone do zamknięcia z powodu rozwoju pandemii.

>>> Czytaj też: Aby uratować strefę euro, Niemcy nie mogą myśleć tylko o sobie [OPINIA]

3. Transportowy paraliż

Coraz trudnej jest transportować złoto, ponieważ odbywało się to zazwyczaj za pośrednictwem zwykłych komercyjnych lotów, które w zdecydowanej większości przypadków zostały odwołane. Poza tym obowiązuje limit ilości złota, jaką można transportować każdym z samolotów. Nie chodzi o jego wagę, a wartość, w tym wysokie koszty ubezpieczenia. Prowadzi to do tego, że obecne dostawy są opóźnione, nawet w przypadku transporty złota przez rządy.

4. Szalony wzrost wartości futures

Wszystkie powyższe czynniki sprawiły, że kontrakty terminowe na złoto mocno zyskały na wartości. Zazwyczaj inwestorzy kupują je, zakładając wzrost cen metalu, ale nie martwią się faktycznym posiadaniem metalu. Natomiast banki wykorzystują futures na złoto w celu zabezpieczenia swojej fizycznej ekspozycji na ten kruszec. Jeśli jednak inwestor utrzyma umowę terminową do jej wygaśnięcia, to otrzymuje metal w formie fizycznej. Zwykle jeśli ceny kontraktów terminowych na złoto wzrosną znacznie powyżej jego globalnej wartości, to banki po prostu kupują kilobary surowca w innych częściach świata i transportują go do Nowego Jorku. Jednak zakłócenie globalnych łańcuchów dostaw to uniemożliwia.

Wartość kontraktów terminowych na złoto jest obecnie znacznie powyżej jego aktualnej ceny. Ogromy spread pomiędzy tymi wartościami wstrząsnął nawet najbardziej doświadczonymi inwestorami.

5. Zawieszone kopalnie

Nawet prace kopalni zostały zakłócone. Najdobitniejszym przykładem jest zawieszenie ich działalności w RPA, bezprecedensowe w 150-letniej historii przemysłu wydobywczego w tym kraju. Wydobycie zostało wstrzymane również na innych najważniejszych wydobywczych rynkach złota jak Argentyna czy Kanada. I chociaż przerwy w produkcji złota nie są tak dużym problemem dla rynku jak podobnie zdarzenie w przypadku metali przemysłowych (takich jak miedź), to z pewnością doprowadzą do gwałtownych rynkowych zawirowań.

>>> Czytaj też: Przełomowe wyniki badań: jaki jest wpływ dystansu społecznego na krzywą zachorowań?