Z powodu około 850 tys. Tajwańczyków mieszkających i pracujących w Chinach kraj ten mógł się stać jednym z najbardziej dotkniętych przez wirusa. Tak się jednak dotąd nie stało.

Na zamieszkałej przez 24 mln osób wyspie odnotowano jedynie 47 przypadki zakażenia, jedna osoba zmarła, a 17 osób zostało wyleczonych.

"Biorąc pod uwagę, że rozwój epidemii nastąpił w trakcie chińskiego Nowego Roku, zważywszy na zwiększony w związku z tym ruch podróżnych między Tajwanem a Chinami, liczba osób zarażonych jest nadal niska" - podkreśla się w raporcie napisanym na zlecenie władz Tajpej na temat środków podjętych przez tajwański rząd w celu zapobiegania epidemii.

Środki transportu publicznego, a także budynki użyteczności publicznej są regularnie dezynfekowane. Przed wejściem do metra sprawdzana jest temperatura ciała podróżnych, osoby z gorączką powyżej 38 stopni Celsjusza nie zostają wpuszczone na stacje. To samo dotyczy uniwersytetów i budynków rządowych. Tajwańskie służby medyczne codziennie wysyłają mieszkańcom wiadomości o najnowszych przypadkach zakażeń z informacjami o miejscach, które odwiedzali chorzy.

Po przyjeździe na Tajwan, wszyscy podróżni poddawani są obowiązkowemu pomiarowi temperatury ciała. "Osoby, które podadzą fałszywe informacje (w deklaracji zdrowia - PAP) lub złamią kwarantannę mogą zostać ukarani grzywną do 150 tys. dolarów tajwańskich (19 tys. złotych)" - zaznacza się w tajpejskim raporcie.

Reklama

Już na początku stycznia, zanim rozumiano, jak wirus może przenosić się między ludźmi, Tajwan wdrożył kontrole zdrowia pasażerów Wuhan. Do pierwszego tygodnia lutego na wyspie zaczęto racjonować maseczki na twarz, do dwóch sztuk na tydzień, i ograniczać wjazd pasażerów odwiedzających wcześniej Chiny, jednocześnie wymagając 14-dniową kwarantannę dla tych, którzy byli w Makau i Hongkongu.

Od 5 marca, w związku z wzrostem produkcji masek, limit maseczek został podniesiony do trzech sztuk tygodniowo dla osób dorosłych i pięciu tygodniowo dla dzieci.

"Dotychczasowy sukces Tajwanu w radzeniu sobie z infekcją wynika w dużej mierze z wczesnej reakcji w czasie, gdy wirus był nadal słabo poznany, a szybkość jego transmisji była nieznana" - ocenia serwis Al-Dżazira, zwracając uwagę, że władze nie czekały na wskazówki Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), "która nadal odmawia Tajwanowi statusu obserwatora z powodów politycznych".

Eksperci twierdzą, że sukces Tajwanu w opanowaniu epidemii jest porównywalny do sukcesu Singapuru - zauważa Al-Dżazira, dodając, że oba państwa uruchomiły także duże pakiety zapomogowe, ponieważ ich gospodarki odczuły wpływ koronawirusa, m.in. przez utratę turystów z Chin.

Działania Tajwanu ostro kontrastują z działaniami władz chińskich, gdzie zdecydowane kroki zostały podjęte dopiero po rozprzestrzenieniu się wirusa - konkluduje Al-Dżazira.

>>> Czytaj też: Włochy odizolowane od świata. Premier ogłasza cały kraj strefą chronioną