Plenković opowiada się też za wzmocnieniem granic zewnętrznych UE w celu rozwiązania kwestii migracyjnej, która wstrząsnęła sytuacją polityczną w wielu unijnych krajach. Apelując o usprawnienie działań UE, opowiedział się też za ewentualną rewizją unijnych traktatów.

Za błąd uznał weto Francji w sprawie rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych z Macedonią Północną i Albanią oraz przypomniał, że zdaniem Komisji Europejskiej jego kraj gotów jest na wejście do strefy Schengen.

Plenković uważa, że "musimy się przebudzić"; jest zwolennikiem zorganizowania szerokiej debaty na temat przyszłości Europy. Uczestniczyć w niej powinny parlamenty krajów członkowskich i parlamenty regionalne, co pozwoliłoby po 30-miesięcznych dyskusjach na uzgodnienie kroków, jakie należy podjąć, nie wyłączając, jak sugerują niektórzy, zmiany traktatów europejskich.

Twierdząc, że Unia Europejska przeżywa wewnętrzny kryzys, chorwacki premier wzywa, by„mówić otwarcie o wszystkich sprawach, w tym o konsekwencjach kryzysu migracyjnego lat 2015-16, gdyż jego zdaniem zjawisko to całkowicie zmieniło sytuację polityczną w wielu krajach europejskich i od 30 lat żadne inne wydarzenie nie miało równie znaczących implikacji.

Reklama

Na pytanie, czy możliwe jest znalezienie porozumienia w sprawie rozlokowania imigrantów, Plenković odpowiedział, że jest ono konieczne z powodu różnic geograficznych.

"Jeśli jesteście Maltą, Włochami, Grecją lub Hiszpanią, nie jesteście w tej samej sytuacji, co inni. A my (Chorwacja) jesteśmy jedynym prawdziwym lądowym szlakiem migracyjnym na Bałkanach, przez który w 2015 r. przeszło 700 tys. osób. Dzisiaj, zwłaszcza dzięki naszym wysiłkom, liczba nielegalnych imigrantów zmniejszyła się do 2 proc. pierwotnej kwoty" - tłumaczył w wywiadzie dla francuskiego dziennika.

Podkreślił, że "trzeba znaleźć właściwą równowagę, która uwzględnia sytuację gospodarczą każdego kraju". "Jedynym sposobem działania jest wzmocnienie zewnętrznych granic Unii. Musimy ułożyć się z Turcją, nie ma alternatywy" - przekonywał Plenković.

Mówił też o innej migracji, jaką jest exodus”obywateli unijnych. Podkreślił, że Chorwacja co roku traci odpowiednik niewielkiego miasta, 15-16 tys. ludzi. To zjawisko przybiera szczególnie ostre rozmiary na wschodzie kraju, gdyż dzięki turystyce Dalmacja (wybrzeże adriatyckie) ma mniej problemów.

Szef chorwackiego rządu twierdzi, że„identyczny kłopot z utratą ludności ma połowa członków Unii; przypomina, że osobiście proponował, by UE i Komisja Europejska zajęły się tym problemem, a to dlatego, że "niezadowolenie jest żyzną glebą dla rozwoju populizmu".

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)