Powiedziała, że głos oddany na SNP w wyborach 12 grudnia będzie głosem za „ucieczką od brexitu i przekazaniem przyszłości Szkocji w szkockie ręce”. Jak przekonywała, uzgodnione przez Johnsona porozumienie z Unią Europejską o warunkach wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty będzie „koszmarem dla Szkocji”.

Powtórzyła główny postulat SNP, jakim jest przeprowadzenie nowego referendum niepodległościowego w Szkocji w przyszłym roku – na co zgodę musi wyrazić rząd w Londynie - a także wezwała do przeprowadzenia jeszcze jednego plebiscytu w sprawie członkostwa w UE. W przypadku groźby brexitu bez umowy SNP opowiada się za wycofaniem wniosku o wyjście z UE.

Jeśli chodzi o inne kwestie, to SNP domaga się znaczącego zwiększenia wydatków na publiczną służbę zdrowia NHS (w skali całego kraju, nie tylko w Szkocji), zakończenia polityki oszczędności i zwiększenia inwestycji, przekazania władzom w Edynburgu uprawnień w zakresie imigracji, prawa pracy i polityki antynarkotykowej, a także rezygnacji z programu odstraszania nuklearnego Trident (okręty podwodne wyposażone w pociski balistyczne Trident stacjonują w Szkocji).

„Głos na SNP będzie głosem za ucieczką od brexitu. To głos za tym, by przekazać przyszłość Szkocji w szkockie ręce i za tym, by pozbawić większości Partię Konserwatywną Borisa Johnsona. Rzeczywistość w kwestii kontroli ze strony Westminsteru nad Szkocją jest taka, że mamy prawicowy rząd torysów, na który Szkocja nie głosowała, a w roli premiera Borisa Johnsona, który jest niebezpieczny i nie nadaje się do sprawowania urzędu” – mówiła Sturgeon.

Reklama

Szefowa SNP przekonywała też, że rząd konserwatystów oznacza „obcięcie szkockiego budżetu, zagrożenie dla NHS z powodu umowy handlowej torysów z (prezydentem USA Donaldem) Trumpem, zawłaszczenie uprawnień szkockiego parlamentu, zwiększenie ubóstwa wśród dzieci i katastrofalną umowę w sprawie brexitu”. Nie wyjaśniła jednak, na czym opiera twierdzenia o obcięciu szkockiego budżetu i zawłaszczeniu kompetencji szkockiego parlamentu.

Mówiła też, że wbrew hasłu wyborczemu Johnsona – „dokończmy brexit” – sprawa wyjścia z UE nie jest bliska zakończenia, a temat ten zdominuje politykę w Westminsterze na wiele nadchodzących lat. „Oni (konserwatyści) nawet nie zaczęli rozmów o handlu. Z powodu nieprzejednanej postawy Johnsona jest wszelkie prawdopodobieństwo, że Wielka Brytania wyjdzie w przyszłym roku (z UE) bez umowy handlowej. To będzie katastrofa dla miejsc pracy” – mówiła.

„A nawet jeśli on w jakiś sposób tego uniknie, jego wymarzona umowa będzie koszmarem dla Szkocji. Wypchnie Szkocję z jednolitego rynku unijnego – który jest osiem razy większy niż brytyjski – i z unii celnej, która jest największym na świecie blokiem handlowym” – przekonywała Sturgeon. Do państw Unii Europejskiej trafia zaledwie 18 proc. szkockiego eksportu, podczas gdy do pozostałej części Zjednoczonego Królestwa – 60 proc.

W zakończonej kadencji Izby Gmin SNP miała 35 posłów, dzięki czemu była trzecim co do wielkości ugrupowaniem parlamentarnym. Zarazem jednak w poprzednich wyborach w czerwcu 2017 r. straciła aż 21 mandatów - głównie na rzecz konserwatystów - i teraz będzie chciała je odzyskać.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)