W Hongkongu od ponad trzech miesięcy niemal bez przerwy trwają prodemokratyczne protesty. Większość osób demonstruje pokojowo, ale coraz częściej dochodzi również do brutalnych starć pomiędzy radykalnymi grupami protestujących a policją.

Szefowa władz zapowiadała wcześniej, że ona i jej urzędnicy podejmą bezpośredni dialog ze społeczeństwem. Pierwsza sesja tego dialogu z udziałem 200 osób ma się odbyć w przyszłym tygodniu – ogłosiła we wtorek, zapewniając, że nie jest to „jednorazowa sztuczka”.

Jeśli zgłoszeń będzie więcej, uczestnicy zostaną wybrani metodą losowania; sesja nie będzie miała żadnego tematu przewodniego, więc każdy będzie mógł swobodnie wyrażać opinie – powiedziała szefowa hongkońskich władz.

Wyraziła również rozczarowanie z powodu decyzji agencji Moody’s, która zmieniła w poniedziałek perspektywę ratingu kredytowego Hongkongu na negatywną. Wcześniej rating regionu i jego perspektywę obniżyła agencja Fitch.

Reklama

Lam obiecała niedawno, że wycofa kontrowersyjny projekt zmian prawa, który był bezpośrednią przyczyną trwającego kryzysu. Nie przychyliła się jednak do żadnego z pozostałych czterech postulatów demonstrantów, a protesty trwają nadal.

W weekend znów doszło do starć. Władze nie zgodziły się na planowaną na niedzielę pokojową demonstrację, a mimo to dziesiątki tysięcy osób wyszły na ulice. Byli wśród nich radykalni demonstranci, którzy rzucali koktajle Mołotowa i fragmenty kostek chodnikowych. Policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych.

Ogłaszając zamiar wycofania projektu, Lam oceniła, że niezadowolenie społeczne w Hongkongu związane jest nie tylko z obecnym kryzysem politycznym, ale również z warunkami ekonomicznymi, w tym z wysokimi cenami mieszkań w mieście.

Spraw tych nie dotyczy jednak żaden z czterech niespełnionych jak dotąd postulatów protestujących. Domagają się oni powołania niezależnej komisji śledczej do zbadania działań władz i przypadków rzekomego nadużycia siły przez policję, uwolnienia wszystkich zatrzymanych demonstrantów, nienazywania protestów „zamieszkami” oraz demokratycznych wyborów władz regionu.

>>> Czytaj też:Hongkong: protesty nie ustają od 100 dni. O co walczą Hongkończycy?