Zapowiadana przez premiera Izraela Benjamina Netanjahu aneksja okupowanych przez państwo żydowskie ziem palestyńskich to ryzykowne działanie - zauważa w piątek w komentarzu redakcyjnym "Financial Times" na kilka dni przed wyborami parlamentarnymi w Izraelu.

W artykule "Netanjahu podnosi stawkę w pełnych napięcia wyborach" londyński dziennik wskazuje, że jak to tradycyjnie przed wyborami Netanjahu, starający się już o piąty mandat szefa rządu, "uruchamia arsenał prowokacyjnych chwytów". Podobnie, jak po zwycięstwie w 2015 roku, przedstawia na przykład arabskich obywateli Izraela, którzy stanowią 20 proc. ludności kraju, jako piątą kolumnę - zauważa gazeta.

Według "FT" premier podjął wrogie działania wobec Teheranu, zezwalając na atakowanie irańskich sił i ich sojuszników nie tylko w sąsiedniej Syrii, ale także sprzymierzeńców Iranu w Iraku i Libanie.

"To jest niebezpieczna gra" - ocenia "FT" i dodaje, że w sytuacji zaciętej walki politycznej przed wyborami i pod groźbą oskarżenia o korupcję Netanjahu stara się pokazać, że "Izrael jest bezpieczny tylko w jego rękach". Po wyborach "w kwietniu (Netanjahu) nie udało się stworzyć koalicji wokół prawicowego Likudu. Podczas powtórki w najbliższy wtorek Netanjahu zmierzy się z koalicją centroprawicy, która podważyła jego wizerunek niezwyciężoności" - zauważa "FT".

Dlatego jego "trzecim wielkim gambitem" jest podebranie argumentu używanego przez skrajną prawicę i zobowiązanie się do zajęcia Doliny Jordanu, dużej części okupowanego przez Izrael Zachodniego Brzegu. "Przekreśliłoby to wszelkie nadzieje na niepodległe państwo palestyńskie na terytorium, które Izrael zajął podczas wojny izraelsko-arabskiej w 1967 roku" - zaznacza "FT".

Reklama

I przypomina, że tuż przed kwietniowymi wyborami Netanjahu obiecał aneksję jeszcze większej części terytoriów okupowanych - "nie tylko dużych skupisk osadników żydowskich, głównie wokół Jerozolimy, ale także miejsc osadniczych w głębi Zachodniego Brzegu".

Dziennik wskazuje, że prezydent USA Donald Trump, choć rzekomo dąży do "porozumienia stulecia" w celu rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego, tak naprawdę odhacza listę życzeń izraelskiej prawicy: przeniósł ambasadę USA z Tel Awiwu do Jerozolimy, uznając de facto całe Święte Miasto, w tym jego okupowaną arabską część wschodnią, za stolicę Izraela. "Trump uznał także zwierzchnictwo Izraela nad Wzgórzami Golan (które państwo żydowskie zajęło w wojnie sześciodniowej - PAP), "legitymizując grabież ziemi wbrew prawu międzynarodowemu" - zaznacza londyński dziennik.

Według "Financial Timesa" w interesie Izraela nie jest stosowanie polityki wywłaszczenia w celu odbierania nadziei milionom Palestyńczyków i pozostawiania ciągłej niestabilności przyszłym pokoleniom Izraelczyków.

>>> Czytaj też: Izrael ma podsłuchy w pobliżu Białego Domu? Biuro Netanjahu: To bezczelne kłamstwo