"Relacje Niemiec i Polski są tak dobre i bliskie, jak nigdy w ciągu ostatniego tysiąclecia. Pokazuje to właśnie wizyta prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera w Wieluniu i Warszawie oraz udział kanclerz Angeli Merkel w obchodach z okazji 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej" - mówi w rozmowie z PAP Loew, specjalista ds. relacji polsko-niemieckich z Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich (DPI) w Darmstadt.

"Są to wizyty wyjątkowe i symboliczne. Zwłaszcza że nasze kraje dyskutują obecnie na temat wzajemnych relacji oraz na temat drugiej wojny światowej" - dodaje.

Zdaniem naukowca, który specjalizuje się w historii Polski, faktyczne relacje na poziomie politycznym, samorządowym, gospodarczym, społecznym, kulturalnym między Polską i Niemcami są bardzo intensywne. Zastrzega jednak, że można odnosić wrażenie, iż po 2015 roku w sferze symbolicznej nieco się one pogorszyły.

Loew jest jednak optymistą, jeśli chodzi o ich rozwój. "Relacje te na różnych poziomach będą dalej się zacieśniać. Potrzebujemy jednak wciąż obrazów, które będą to symbolizować. Musimy odłożyć na bok naszą powściągliwość i odważyć się na emfazę i emocje. Mówię to zarówno pod adresem polskiej, ale i przede wszystkim niemieckiej opinii publicznej" - podkreśla Loew, wyjaśniając, że ma na myśli pomnik polskich ofiar niemieckiej okupacji. Inicjatywa ta wzbudza nad Renem pewne kontrowersje.

Reklama

Odnosząc się do reparacji wojennych, które są w ostatnim czasie przedmiotem dyskusji między Berlinem a Warszawą, historyk ocenia, że z jednej strony rządzący w Niemczech zdają sobie sprawę ze zbrodni, które w imieniu ich kraju zostały popełnione w Polsce, i ogromu strat materialnych. "Z drugiej strony wychodzą z założenia, że wojna była 75 lat temu i że z punktu widzenia prawa międzynarodowego żądania reparacji nie mają uzasadnienia" - mówi ekspert, tłumacząc, że w RFN dyskusję na temat odszkodowań interpretuje się raczej jako element polskiej polityki wewnętrznej.

"W mniejszym stopniu patrzy się na to jako na część polityki zagranicznej. Choć niewątpliwie żądania te wynikają również z przekonania polskich polityków o konieczności przypominania, kto w drugiej wojnie światowej był ofiarą, a kto sprawcą" - wnioskuje.

Przypomina jednak, że niemiecki rząd powołuje się na rozmaite traktaty międzynarodowe i uważa sprawę za zamkniętą. "Co innego, jeśli chodzi o zadośćuczynienie symboliczne, moralne. Można sobie wyobrazić, że Berlin przeznaczy środki finansowe na odbudowę Pałacu Saskiego. Musimy się troszczyć, żeby nie zapominać o tym, co się wydarzyło, otwarcie o tym mówić i budować wspólną przyszłość" - apeluje historyk.

Z ubolewaniem ocenia przy tej okazji, że stan wiedzy na temat Polski w Niemczech i na temat Niemiec w Polsce wciąż pozostawia wiele do życzenia. "To zaskakujące, ale Niemcy są widziane w Polsce przez pryzmat drugiej wojny światowej. Nie wie się tam zbyt wiele o współczesnych Niemczech. W RFN jest jeszcze gorzej. Ludzie często nie kojarzą cierpień, jakie spotkały Polskę ze strony III Rzeszy w drugiej wojnie światowej, i milionów pomordowanych. Musimy dużo więcej inwestować w poprawę stanu wiedzy na temat Polski w Niemczech. W szkołach, w przestrzeni publicznej i za pośrednictwem ludzi, którzy mogą to wiarygodnie tłumaczyć" - postuluje Loew.

Jego zdaniem brak wiedzy oznacza ryzyko popadnięcia w myślenie stereotypami. "Wystarczy, że pada jakieś słowo w mediach, i natychmiast uruchamiane są stare uprzedzenia. Reparacje są dobrym tego przykładem. Dyskusja na ten temat automatycznie wywołuje w Polsce skojarzenia o okrucieństwie i arogancji. Z kolei Niemcy zaczynają przypominać, że utracili na rzecz Polski swoje wschodnie terytoria i pomogli jej wejść do Unii Europejskiej. Musimy dbać o to, żeby wiedza o sobie nawzajem nie ograniczała się do stereotypów i była znacznie szersza" - namawia historyk.

>>> Czytaj też: Ponad połowa Rosjan nie wie, kiedy zaczęła się II wojna światowa [SONDAŻ]